Rozrywka i wypoczynek » Sport
Wschodnie Obietnice
Zobacz więcej zdjęć » |
Po 36 latach starań, w 1974 roku, polskiej reprezentacji udało się awansować do finałów Mistrzostw Świata. Pierwszym przeciwnikiem na jakiego trafiła reprezentacja znad Wisły była silna jedenastka z Argentyny. Polska drużyna poradziła sobie z wyzwaniem i już w 7 minucie padła pierwsza bramka strzelona przez Grzegorza Lato, w 9 minucie padła kolejna tym razem strzelona przez Szarmacha, a w 63 minucie znowu Lato trafił między słupki. Dzięki czemu wynik końcowy wyniósł 3:2 dla polskiej reprezentacji. Kolejnym meczem rozegranym w grupie był mecz z Haiti, który można nazwać meczem do jednej bramki, wynik był bezprecedensowy: 7:0 dla Polski. Z Włochami też poradziliśmy sobie bez większych problemów uzyskując przewagę jednej bramki – 2:1. Spotkania ze Szwecją i Jugosławią również wygraliśmy. Niestety spotkanie z RFN przegraliśmy, a sam mecz przeszedł do historii jako Mecz na wodzie z powodu bardzo ciężkich warunków na boisku, którego nie udało się osuszyć po ogromnej ulewie. W walce o 3 miejsce znowu byliśmy górą i wyeliminowaliśmy Brazylię. Któż nie chciałby przypomnieć sobie gry na takim poziomie i dumy jaką wtedy odczuwali kibice? Zapraszamy do przypomnienia sobie tych emocji i obejrzenia widowiska na światowym poziomie.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Innym sportem, w którym triumfowali obywatele wschodnich państw jest koszykówka i tym razem mowa o reprezentacji Jugosławii. Finał pomiędzy Włochami a Jugosławią z 1991 roku rozgrzał rzymską publiczność, która gorąco dopingowała swoją drużynę, jednak Włochy nie były faworytem w spotkaniu z wielką Jugosławią. Jugosławia w sumie 5 razy sięgnęła po złoto w czasie Mistrzostw Europy FIBA, a 3 razy w czasie Mistrzostw Świata w koszykówce. Zobaczcie sami jak rozgramiali swoich przeciwników!
Zapraszamy w weekendy od 12 do 31 marca o godzinie 22:00.
Największe emocje, najważniejsze wydarzenia – to musi być ESPN Classic!
Nadesłał:
Shi events
|
Komentarze (0)