Technologie » Telekomunikacja
Rowerem przez świat – wywiad z Damianem Drobykiem
z pomocą którego Damian na bieżąco fotografuje odkryte przez siebie miejsca. W tym roku zdobył już między innymi najwyższe szczyty Irlandii, Irlandii Północnej, Szkocji, Walii, Anglii oraz Indii. Niebawem wybiera się w kolejną podróż, tym razem do Hiszpanii. Zapytaliśmy go
o wrażenia z ostatniej wyprawy oraz plany na przyszłość.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
HTC: Podróż do Indii już za Tobą. Powiedz nam, z czego jesteś szczególnie dumny i zadowolony?
Damian Drobyk: Podczas wyprawy do Indii udało mi się wjechać na trzy najwyższe przełęcze drogowe, które są jednocześnie jednymi z najwyższych na świecie (Khardung La, Chang La, Tanglang La). Łącznie zdobyłem 18 podjazdów na wysokościach ponad 2000, 3000, 4000 i 5000 m n.p.m. W ciągu 35 dni przejechałem prawie 3000 km. Upał na zmianę z monsunowymi deszczami, śniegiem, gradem oraz nierówne i kamieniste drogi Himalajów zdecydowanie nie ułatwiały zadania. Bardziej jednak niż z poszczególnych podjazdów zadowolony jestem z samej wyprawy. Udało mi się wytrwać w trudnych warunkach, a także dobrze zorganizować podróż pod względem logistycznym. Mam wielką satysfakcję, że udało mi się zrealizować prawie wszystko, co zaplanowałem.
HTC: Co podczas wyprawy sprawiło Ci najwięcej trudności?
Damian Drobyk: Na początku bardzo odczuwałem zmianę klimatu i strefy czasowej. Tuż po wylądowaniu o 6 rano i wyjściu z klimatyzowanego lotniska w stolicy Indii – Delhi, na dworze było ponad 30 stopni. Tego dnia w godzinach południowych słupek rtęci pokazywał 46 stopni
w cieniu. Musiałem zatrzymywać się co kilka kilometrów, chować przed słońcem oraz pić ogromne ilości płynów. Starałem się jak najszybciej wjechać w góry – im wyżej, tym chłodniej
i przyjemniej. Jednak na dużych wysokościach, powyżej 4000 – 5000 m n.p.m., dawała się odczuć - na szczęście w niewielkim stopniu, mniejsza ilość tlenu. Trasa wyprawy była zaplanowana jednak tak, abym aklimatyzował się w trakcie jazdy i codziennie po trochu, ale systematycznie piął się w górę. Najwyższe przełęcze zdobyłem mniej więcej w połowie podróży, kiedy mój organizm już całkowicie przystosował się do panujących w Himalajach warunków. Szczególną trudność sprawił mi podjazd na przełęcze Chang La oraz Jalori Pass. Pierwsza z nich była bardzo wysoka i stroma, druga natomiast miała potwornie nierówną nawierzchnię.
HTC: Dlaczego zdecydowałeś się na wyprawę do Indii? Czym się kierowałeś przy wyborze tego kraju?
Damian Drobyk: Od kilku lat marzyłem o dalekiej i egzotycznej podróży. Myślałem o Ameryce Południowej, Tybecie lub Indiach – które ostatecznie wygrały. W ich północnej części znajduje się bardzo ciekawa kraina, zwana Ladakh, czyli Mały Tybet lub Kraj Wysokich Przełęczy. To właśnie te najwyższe przełęcze oraz jedna z najwyższych dróg na świecie – z Manali do Leh – stały się celem mojej wyprawy. W Europie zdobyłem już większość najwyższych
i najtrudniejszych dróg oraz przełęczy, a chciałem pojechać jeszcze wyżej. Najwyższa droga
w Europie prowadzi zaledwie na 3396 m n.p.m., podczas gdy w Indiach udało mi się wielokrotnie wjechać na wysokości powyżej 4000 i 5000 m n.p.m. O wyborze Indii zadecydował również ich bardzo zróżnicowany krajobraz – każdy hinduski stan jest bowiem zupełnie inny. Różne religie, kultura, zwyczaje, architektura. Niepowtarzalne doświadczenie.
HTC: W podróży towarzyszyły Ci smartfon HTC One X™ oraz tablet Flyer. Czy ten sprzęt był pomocny podczas wyprawy?
Damian Drobyk: Nawet bardzo. Praktycznie nie rozstawałem się z tymi urządzeniami. HTC One X™ oprócz podstawowych funkcji telefonu, GPS czy Wi-Fi ma świetny aparat fotograficzny. Dzięki niemu przywiozłem z Indii bezcenną pamiątkę w postaci ponad 700 fantastycznych fotografii. Wysoka rozdzielczość, łatwość i szybkość robienia pojedynczych oraz seryjnych zdjęć sprawiły, że uchwyciłem wszystko co mnie zaciekawiło. Udało mi się stworzyć również profile nachylenia trasy podjazdów. Podczas tegorocznych wypraw na bieżąco pisałem dzienniki
z podróży na tablecie HTC Flyer. To idealny minikomputer, lekki, z mocną baterią. Zapiski robiłem każdego wieczora, po czym przesyłałem je do Polski razem ze zdjęciami, gdy tylko udało mi się znaleźć Wi-Fi. Urządzenia te ładowałem głównie za pomocą dwóch ładowarek: słonacznej oraz podłączonej do dynama w piaście. Spora ilość słonecznych dni i codzienna jazda sprawiały, że nie miałem z tym żadnych problemów.
HTC: Jakie są Twoje plany na kolejne dalekie podróże?
Damian Drobyk: W tym roku czekają mnie jeszcze dwie wyprawy rowerowe. W drugiej połowie sierpnia jadę w Alpy Francuskie oraz w góry Hiszpanii, gdzie planuję zdobyć między innymi najwyższy szczyt Hiszpanii i najwyższą drogę w Europie, w Sierra Nevada. Będzie to wjazd
z poziomu morza na ponad 3400 m n.p.m., 80 km pod górę. W Alpach Francuskich planuję zdobyć najwyższe drogowe przełęcze. Poza tym chcę także przejechać przez Pireneje oraz Wogezy. W przyszłym roku marzy mi się natomiast podróż do Ameryki Południowej na najwyższą drogę świata, na wulkan Aucanquilcha – 6176 m n.p.m. – oraz przejazd po najwyższych drogach Andów z północy na południe Ameryki. Jeżeli to mi się nie uda, najprawdopodobniej zorganizuję niskobudżetową wyprawę do Skandynawii.
HTC: W najbliższym czasie planujesz wziąć udział w zawodach sportowych na Śnieżce. Opowiedz nam, czym różnią się przygotowania do odległych wypraw od tych typowo sportowych.
Damian Drobyk: To bardzo różne wydarzenia, zatem i same przygotowania wyglądają zupełnie inaczej. Przed wyprawą planuję szczegółowo trasę, cele podróży, gromadzę sprzęt oraz prowiant, planuję noclegi i transport roweru. W Indiach cały sprzęt, czyli rower, przyczepka, bagaże i jedzenie, ważył na początku 48 kg. W tym roku postanowiłem także przygotować się do startu w najważniejszych dla mnie zawodach rowerowych, polegających na zdobyciu najwyższego szczytu Karkonoszy, czyli Śnieżki. Będę na nią wjeżdżał już po raz dziesiąty. Podróż do Indii przygotowała mnie do zawodów kondycyjnie. Poprzez wyprawy rowerowe oraz codzienną jazdę z obciążeniem na sporych wysokościach można w łatwy sposób zwiększyć swoją siłę oraz wytrzymałość, co bardzo procentuje w trakcie zawodów rowerowych.
HTC: Dlaczego zdecydowałeś się na taki tryb życia? Jesteś ciągle w drodze – to pasja czy coś więcej?
Damian Drobyk: Rok 2012 to szalony czas wypraw rowerowych, których zaplanowałem aż pięć. Jazda rowerem po świecie to wspaniała przygoda i niepowtarzalna możliwość poznawania ciekawych ludzi, innych kultur, zwyczajów, oryginalnych kuchni regionalnych. Od kilku lat staram się podróżować w różne zakątki świata i zdobywać najwyższe i najtrudniejsze drogi oraz przełęcze. Jak do tej pory mam już na koncie około 130 takich rowerowych zdobyczy powyżej 2000 m n.p.m., ale to z pewnością jeszcze nie koniec! Jeszcze wiele zostało do zdobycia
i zobaczenia.
Wszystkie podróże Damiana Drobyka opisane są na stronie www.damiandrobyk.pl .
Więcej szczegółów można zobaczyć także na www.stylowoprzylapani.pl .
Komentarze (0)