Kultura » Kultura
Wytropić Eichmanna
Zobacz więcej zdjęć » |
Wydawać by się mogło, że o porwaniu i osądzeniu Adolfa Eichmanna, nazistowskiego zbrodniarza odpowiedzialnego za śmierć kilku milionów Żydów, powiedziano już wszystko. Ale od książki „Wytropić Eichmanna” Neala Bascomba trudno się oderwać – to pasjonująca i poruszająca lektura. Wydana przez Znak dostępna jest także w formacie epub.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Amerykański pisarz Neal Bascomb (ur. 1971) poświęcił kilka lat na zebranie materiału do swojej dokumentalnej powieści – bo tak można gatunkowo umiejscowić jego książkę. Jeździł do Argentyny, gdzie ukrywał się Eichmann, rozmawiał z członkami Mossadu, którzy uczestniczyli w uprowadzeniu esesmana, zapoznał się z tysiącami dokumentów. „Wytropić Eichmanna. Pościg za największym zbrodniarzem w historii” to precyzyjny i trzymający w napięciu opis najbardziej spektakularnej w historii operacji szpiegowskiej, polegającej na pojmaniu i potajemnym przewiezieniu Eichmanna z Argentyny do Izraela i postawieniu go przed tamtejszym sądem.
Najpierw jednak autor pokazuje czytelnikowi, na czym polegała zbrodnicza działalność Eichmanna, którego Himmler nazywał mistrzem w uznaniu jego umiejętności organizowania transportów Żydów z całej Europy do obozów zagłady. Pisze też, jak Eichmannowi udało się po wojnie uciec przed wymiarem sprawiedliwości i schronić w Argentynie, w czym pomocni okazali się Watykan oraz byli naziści. Najważniejsza część książki, którą czyta się jak najlepszy thriller, poświęcona jest przygotowaniom do porwania zbrodniarza i przebiegowi akcji w 1960 roku.
Dużo uwagi Bascomb poświęca izraelskim agentom uczestniczącym w argentyńskiej misji, każdy z nich stracił w Holocauście kogoś bliskiego. Dlatego najtrudniejsze dla nich w całej operacji było nie samo schwytanie zbrodniarza, ale konieczność przebywania z nim w ukryciu przez dziesięć dni w oczekiwaniu na wylot z Argentyny. Eichmann, to zło wcielone, za sprawą którego zginęły miliony, okazał się nijakim, bezbarwnym człowiekiem, niezdolnym do uczuć wyższych i niepoczuwającym się do winy. To po publicznym procesie Eichmanna Hannah Arendt wprowadziła do obiegu pojęcie „banalność zła”.
Neal Bascomb podkreśla też, jak ważne – nie tylko dla Izraelczyków – było osądzenie zbrodniarza. Piętnaście lat po wojnie mało komu na świecie zależało na ściganiu nazistowskich morderców, a popełniony przez nich ogrom zbrodni zacierał się w ludzkiej pamięci. Proces w 1961 roku w Jerozolimie pokazał skalę zła dokonanego przez ludzi takich jak Eichmann.
Nadesłał:
puella
|
Komentarze (0)