Technologie » Komputery

Optymalizacja procesów low-code i no-code. Co wybrać dla biznesu?

Automatyzacja procesów dotyczy nie tylko międzynarodowych korporacji. Digitalizację coraz częściej doceniają także małe i średnie przedsiębiorstwa. Automatyzacja ma jednak sens tylko wtedy, gdy wybierzemy odpowiednie narzędzie. Poszukując rozwiązań możemy trafić na rozwiązania low-code i no-code.

- Low-code i no-code zrewolucjonizowały świat technologii. Ich cechą wspólną jest cel, czyli uproszczenie oraz przyspieszenie wytworzenia oprogramowania, także obniżenie kosztów produkcji. Oba podejścia są stosunkowo nowe, ale w ostatnich latach, m.in. ze względu na zwiększone zapotrzebowanie na digitalizację firm, przechodzą one dynamiczny rozwój – mówi Katarzyna Wiktorowicz, dyrektor działu marketingu FlowDog, polskiej platformy służącej optymalizacji procesów biznesowych.

Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:

 

Jakie zatem są różnice?

 

Narzędzie low-code, jak sugeruje nazwa, wykorzystuje małą ilość kodu i nie wymaga zaawansowanej wiedzy z zakresu programowania. Niezbędne jest jednak posiadanie podstawowych umiejętności technicznych i szkolenie. Aplikacje no-code działają natomiast bez użycia kodu i opierając się wyłącznie na interfejsie graficznym. Dzięki temu odbiorcą końcowym może być właściwie każdy. Często podawanym przykładem narzędzia no-code jest podstawowy zakres działania popularnego systemu CMS WordPress, łużącego do tworzenia stron internetowych. Jest on intuicyjny, nie wymaga większego przeszkolenia i działa głównie na zasadzie metody drag-and-drop (ang. „przeciągnij i upuść”).

Biznes jest jednak bardziej skomplikowany niż proste wyklikanie strony internetowej, dlatego często sięga po narzędzia typu low-code, które można idealnie dostosować pod potrzeby organizacji.

- No-code jest niezwykle przystępny, ale co do zasady ogranicza się do dziedziny biznesowej
i funkcjonalności przewidzianych przez twórcę danego środowiska. Tymczasem każda firma ma własną specyfikę i unikalne potrzeby. Low-code jest elastyczny i daje przestrzeń na tworzenie wielu rodzajów zindywidualizowanych aplikacji. Analogicznie do klocków Lego, pozwala na budowanie spersonalizowanych modułów, odpowiadających na potrzeby konkretnego biznesu
– tłumaczy Katarzyna Wiktorowicz.

- Pomagamy firmom i instytucjom m.in. w planowaniu produkcji, zarządzaniem kolejką załadunku lub rozładunku towarów, obsłudze procesów reklamacji czy rozliczaniu wniosków refundacyjnych, łącznie ze składaniem zleceń przelewów w banku. To zazwyczaj nie są proste systemy, dlatego musimy dogłębnie poznać dziedzinę, w której specjalizuje się klient. Dzięki temu możemy stworzyć system, którego logika jest zakorzeniona w DNA organizacji i z nim spójna – dodaje Dominik Dubrowski, dyrektor zarządzający FlowDog.

Narzędzia low-code, poza wspomnianą elastycznością i indywidualnym charakterem mają jeszcze jedną ważną zaletę. W dużej mierze opierają się na tzw. prototypach, które można przekształcić w konkretne rozwiązanie, bez potrzeby tworzenia programu od podstaw. Wiąże się to z krótkim czasem realizacji i obniżeniem kosztów. Narzędzie można też na bieżąco dostosowywać do zmian w firmie. Raz wdrożona platforma low-code stanowi punkt wyjścia do rozszerzeń o nowe obszary działania.

Na koniec warto wspomnieć o największej zalecie tej technologii. Decydując się na platformę low-code, taką jak np. FlowDog, firma zyskuje niezależność od zewnętrznych specjalistów.



Redakcja CentrumPR informuje, że artykuły, fotografie i komentarze publikowane są przez użytkowników "Serwisów skupionych w Grupie Kafito". Publikowane materiały i wypowiedzi są ich własnością i ich prywatnymi opiniami. Redakcja CentrumPR nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Nadesłał:

Agencja MSG

Komentarze (0)


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl
Opublikuj własny artykuł
Opublikuj artykuł z linkami

Kalendarium

Przejdź do kalendarium »

dodaj wydarzenie »

Ostatnio dodane artykuły

dodaj artykuł »