Firma » Biznes
Taniej, bezpieczniej i pewniej zimą
Zobacz więcej zdjęć » |
Jak wynika z danych Mondial Assistance najtrudniejsze dla kierowców miesiące są na początku roku. – W styczniu 2013 mieliśmy 26% więcej wezwań o pomoc od kierowców niż w październiku 2012. Najczęstsze kłopoty to nieodpalający samochód, pojazd zablokowany w dużym śniegu, zamarzające paliwo – mówi Tomasz Brożyna dyrektor sprzedaży i marketingu w Mondial Assistance, właściciela portalu pomoc-fachowcow.pl. Co ciekawe z analiz wynika także, że najwięcej interwencji jest w poniedziałki. - W styczniu w poniedziałki mieliśmy 17% więcej interwencji niż we wtorki i 220% więcej interwencji niż w niedziele – dodaje Tomasz Brożyna.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Zima to niewątpliwie trudny czas dla kierowców. Niedogodności pory roku możesz złagodzić i z konfrontacji z naturą wyjść obronną ręką wykonując kilka prostych czynności. Nie czekaj na ujemne temperatury i śnieg na drogach. Wtedy może już być za późno, a na pewno będzie znacznie trudniej.
Bez tego daleko nie zajedziesz
Czasy, kiedy na tych samych oponach jeździło się cały rok minęły mniej więcej wtedy, kiedy zakończyła się produkcja „malucha”. Dziesiątki testów udowodniły, że zimą większy komfort i bezpieczeństwo zapewniają opony przygotowane specjalnie na tę porę roku. Od letnich różnią się budową bieżnika i miękkością mieszanki gumowej. Kupując nowe opony, warto sprawdzić, żeby nie były to stare „gumy”, długo magazynowane - maksymalny okres przechowywania (pionowo i ze zmianą co 6 miesięcy punktu oparcia) to 3 lata. Maksymalny okres przydatności opony (zarówno do eksploatacji jak i przechowywania) to 10 lat. Opony zimowe powinny być montowane, kiedy temperatura w ciągu dnia spada poniżej 7°C.
Zimą znacznie trudniej zatrzymać rozpędzony samochód, zdecydowanie częściej niż latem operujemy pedałem hamulca. Jeśli do śliskiej nawierzchni dojdą niesprawne hamulce, „jazda figurowa na lodzie” jest prawie pewna. Nie należy więc bagatelizować zużycia tarcz i klocków hamulcowych. Warto też poprosić serwisanta, by zmierzył zawartość wody w płynie hamulcowym i w razie przekroczenia norm, koniecznie wymienił go na nowy. W przeciwnym razie nawet najnowocześniejsze, elektroniczne systemy antypoślizgowe mogą się okazać niewystarczającym alibi.
Niskie temperatury to znacznie większe obciążenie układu elektrycznego. „Przechodzony” akumulator, którego wymianę ciągle odkładamy może w końcu się zbuntować. Samochód który nie zapala rano, kiedy śpieszymy się do pracy czy zawozimy dzieci do przedszkola to prawdziwy dramat.
Sprawdzając poprawność ładowania, poziom elektrolitu i stan zacisków (poluzowane lub brudne mogą odmówić posłuszeństwa, nawet jeśli latem nie było z tym problemów) można uniknąć takich „niespodzianek”.
O tym też nie możesz zapomnieć
Jesienią i zimą dzień jest krótszy, a śnieg i woda często zalegające na drogach skutecznie utrudniają widoczność. Używanie starych, przepuszczających wycieraczek, nawet jeśli latem jakoś dawały radę, może być sporym problemem. Koszt wymiany wycieraczek jest niewielki, a komfort, jaki dają nowe zauważy każdy kierowca. Trzeba też pamiętać o płynie – woda z Ludwikiem to na zimę za mało. Taki preparat zamarznie, uszkadzając zbiornik. Teraz trzeba przestawić się na płyn o wysokiej odporności na zamarzanie (do -22ºC). Mróz może sprawić też inne, nieszczególnie śmieszne psikusy: kto zapomni posmarować uszczelki wazeliną lub innym środkiem nie dopuszczającym do zamarzania wody do samochodu może nie wsiąść. Rozmrażacz leżący na półce w samochodzie to też nie najlepsze rozwiązanie – lepiej mieć go przy sobie. Lepiej nie zaciągać też hamulca ręcznego – szczególnie w starszych samochodach. Odrobina wody wokół linki może zamarznąć a wtedy, w skrajnych przypadkach, dowiemy się po co dawniej pod samochodami rozpalano ogniska.
Co zrobić kiedy sam już nie wiesz co zrobić
Zima to dla kierowców i ich pojazdów czas próby. Bywa, że nawet jeśli zrobimy sumienny przegląd wszystkich ryzykownych punktów, może się zdarzyć, że nasz pojazd przegra z zimą. Kłopoty z uruchomieniem, zamarznięte paliwo czy drobne stłuczki to obrazki, które zawsze były i będą charakterystyczne o tej porze roku. W takich sytuacjach wybawieniem może być ubezpieczenie assistance. Posiada je praktycznie 100% nowych samochodów i coraz więcej używanych. Kierowcy coraz częściej decydują się na wydanie kilkudziesięciu złotych i zakup assistance, które będzie dopasowane do ich sposobu użytkowania pojazdu. - Wg naszych statystyk zimą kierowcy najczęściej korzystają z pomocy assistance w przypadku awarii samochodu (62% wezwań) i wypadków (35%). Do najpopularniejszych serwisów assistance tamtej zimy należało holowanie (51% przypadków), korzystanie z auta zastępczego i naprawy na miejscu (po 24%). Jeśli ubezpieczenia assistance nie mamy w pakiecie z OC/AC, można zastanowić się, czy nie warto wydać kilkudziesięciu złotych i mieć wsparcie, kiedy nasz samochód nie zapali lub kiedy zdarzy nam się wylądować w zaspie. Dotyczy to szczególnie kierowców często podróżujących rodzinami z dziećmi czy też osób, które za kółkiem spędzają w zimie dużo czasu – mówi Tomasz Brożyna.
*Test na autostradzie A4 na trasie Kraków – Katowice przeprowadzony w ramach akcji RADOŚCI Z OSZCZĘDNOŚCI
Źródło i dane: Mondial Assistance
Komentarze (0)