Dom » Budownictwo
Problem jakości styropianu
W ostatnim czasie Polskie Stowarzyszenie Producentów Styropianu (PSPS) opublikowało na swojej stronie oraz kolportowało komunikat „Inny styl, inne metody" odmawiający Stowarzyszeniu Producentów Styropianu (SPS) prawa do wypowiadania się w sprawach branży styropianowej. W swoim stanowisku PSPS mija się z rzeczywistością, wprowadzając czytelnika w błąd.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Nie sposób zostawić tego kuriozalnego tekstu bez odpowiedzi.
Dwa Stowarzyszenia, jeden problem
Stowarzyszenie Producentów Styropianu powstało w 1995 r., a jego członkami była większość firm należących dziś do nowej organizacji, jaką jest PSPS. Warto przypomnieć, co stało się powodem ich wyjścia ze starego stowarzyszenia SPS. Przyczyną był konsekwentnie prowadzony w Stowarzyszeniu SPS program kontroli jakości styropianu. Program nie dzielił producentów na należących i nienależących do stowarzyszenia, w taki sam sposób traktował wszystkie obecne na rynku podmioty, ich produkty oraz uzyskiwane wyniki. Równy dla wszystkich był również system kar, którymi były zawiadomienia kierowane przez SPS do nadzoru budowlanego.
Wyniki badań, prowadzonych na przestrzeni kilku lat, wykazały, że duża grupa producentów notorycznie nie spełnia deklarowanych parametrów. Grupa ta najpierw próbowała przejąć władzę w SPS i zatrzymać program kontroli, m.in. próbowano rozpocząć „zastępczy" program znakowania i ważenia wyrobów, pozwalający uniknąć ujawniania wyrobów o złej jakości. Gdy plany te nie powiodły się grupa producentów wystąpiła ze starego stowarzyszenia SPS i utworzyła nową organizację PSPS, której sztandarowym pomysłem stał się kontrowersyjny „Program Gwarancji Jakości". Rzekomy powód tych działań, czyli jakoby „brak wiarygodności" programu starego Stowarzyszenia, które opuścili, to poręczny pretekst dla tych członków nowej organizacji PSPS, którzy chcieliby zdyskredytować wyniki kontroli prowadzonych - przez nich samych - w ramach SPS.
W związku z powyższym należy podkreślić, że w starym stowarzyszeniu:
1. Regulamin kontroli został uchwalony przez wszystkich członków SPS.
2. Badania i zakup próbek prowadziło notyfikowane, niezależne laboratorium, dysponujące profesjonalnym aparatem badawczym, wybrane i zaakceptowane przez wszystkich członków SPS.
3. W tzw. zespole roboczym, nadzorującym przebieg kontroli, brali udział przedstawiciele firm- dzisiejsi członkowie i liderzy nowego PSPS.
4. Przedstawiciele firm tworzących dziś nowe PSPS, brali aktywny udział w pracach komisji kontroli jakości, sporządzając protokoły i zawiadomienia do organów nadzoru.
5. Członkowie obecnego PSPS nie zgłaszali w trakcie trwania programu kontroli SPS uwag, co do wiarygodności i rzetelności prowadzonej kontroli, co nagle starają się czynić teraz.
6. Stawianie dzisiaj gołosłownych zarzutów do ówczesnych kontroli, jest zupełnie niewiarygodne, zważywszy na to, w jaki sposób, w jakim celu i kiedy są one zgłaszane.
Wyjątkowo dochodowe „kary"
Wracając do obecnie lansowanego przez nowe stowarzyszenie PSPS programu „kontroli jakości" warto zauważyć, że wbrew temu, co twierdzi PSPS, w rzeczywistości jest on bardzo mało dokuczliwy dla firm przyłapanych na niespełnieniu deklarowanych parametrów. Przewidziane w nim tzw. „postępowanie naprawcze", zarezerwowane tylko dla uczestników „Programu" przewiduje system kar wewnętrznych pozwalający uniknąć ujawniania opinii publicznej i organom nadzoru budowlanego nazw nieuczciwych firm.
W zależności od tego, czy przyłapany producent posiada jeden, czy więcej zakładów produkcyjnych, kary mogą wynieść maksymalnie od 90 tys. zł do 270 tys. zł rocznie. Wyliczenia dotyczące dużego producenta, który „ryzykuje" karę na poziomie 270 tys. zł rocznie są podane w najnowszym komunikacie PSPS (dostępnym na wielu portalach budowlanych, a także na stronie PSPS).
Porównajmy te „kary" z inną informacją PSPS (np. zamieszczoną na portalu Muratorplus „Polskie Stowarzyszenie Producentów Styropianu ripostuje"), w której czytamy: „Koszt surowca to około 5-6 zł za kilogram. Najłatwiejszym sposobem obniżenia kosztów produkcji styropianu jest „oszczędzanie" surowca (dodawanie o 1-3 kg mniej na metr sześcienny styropianu [...]. Na jednym metrze sześciennym styropianu [...] można więc [...] zaoszczędzić nawet kilkanaście zł".
Z powyższego tekstu wynika:
1. Dla średniej wielkości potencjalnego nieuczciwego producenta: produkcja 300 tys. m3 razy 18 zł „oszczędności" na surowcu (to koszt 3 kilogramów surowca wg danych PSPS) daje dodatkowy zysk w wysokości 5,4 mln zł rocznie.
2. Dla dużego potencjalnego nieuczciwego producenta: produkcja 1 mln m3 razy 18 zł „oszczędności" na surowcu (to koszt 3 kilogramów surowca wg wyliczeń PSPS) daje dodatkowy zysk w wysokości 18 mln zł rocznie.
Porównajmy zyski z „oszczędzania" surowca z tzw. karami z „Programu Gwarancji Jakości" dla nieuczciwych producentów:
Producent | Kary z „Programu Gwarancji Jakości" | Dodatkowe zyski z „oszczędzania" surowca |
Średni producent | 90.000 zł rocznie | 5.400.000 zł rocznie |
Duży producent | 270.000 zł rocznie | 18.000.000 zł rocznie |
Jeszcze raz należy podkreślić i zwrócić uwagę - powyższe wyliczenia i dane w tabeli pochodzą z oficjalnych informacji prasowych, kolportowanych przez nowe stowarzyszenie PSPS.
Czy po takim zestawieniu opłaty przewidziane w Regulaminie Programu Gwarancji Jakości Styropianu możemy dalej nazywać „karami" i to w dodatku dolegliwymi?
Czy raczej nie należałoby ich nazwać najlepszą na świecie inwestycją? Nie ma instrumentu finansowego (giełdy, lokaty bankowej, itp.), który dawałby taki zwrot na kapitale. To niewątpliwy wkład twórców programu we współczesną inżynierię finansową.
Inwestując w tzw. Program Gwarancji Jakości 270 tys. zł (jak wylicza nowe stowarzyszenie PSPS), duży producent, niedotrzymujący deklaracji, może dodatkowo zyskać 18 mln zł rocznie, a jednocześnie zasłaniać się przed ujawnieniem kompromitujących go wyników kontroli (gwarancja ze strony PSPS, że przez ten czas nie będzie na niego złożone żadne zawiadomienie o złych wynikach, ani że o tym fakcie nie zostanie poinformowana opinia publiczna).
Nowe stowarzyszenie PSPS informuje, że „pragnie propagować nowy styl i metody działania", a koronnym dowodem ma być szeroko promowany „Program Gwarancji Jakości Styropianu". Ale nowy nie znaczy lepszy, czy bardziej uczciwy. Mamy tu do czynienia z niejednoznaczną, budzącą zasadnicze zastrzeżenia sytuacją.
Bat na „obcych", alibi dla „swoich"
Nowe stowarzyszenie PSPS oświadcza, że w Programie „nie ma mowy o nierównym traktowaniu kogokolwiek" - ale w świetle opublikowanego regulaminu to nieprawda. Program dzieli producentów na tych, którzy się do niego zapisali i na tych, którzy nie zgłosili swojego akcesu. Inaczej traktuje uzyskiwane przez obie grupy producentów wyniki:
* „Nieuczestnik Programu" po pierwszej, jednej i minimalnej „wpadce" (nawet o 1%) zostanie ukarany zgłoszeniem informacji o negatywnym wyniku do instytucji nadzoru budowlanego i UOKiK, postępowaniem przed jednostką notyfikowaną, powództwem z zakresu ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, publikacją informacji o złej jakości w mediach oraz powiadomieniem partnerów rynkowych.
* Inaczej rzecz się ma w przypadku „Uczestnika Programu". Po pierwszych negatywnych wynikach w pierwszym cyklu kontroli - a negatywnych wyników w jednym cyklu może być aż sześć (sic!) -otrzyma jedynie (aż?) upomnienie i wezwanie do poprawy jakości, po drugim cyklu i powtórnych uzyskanych w nim negatywnych wynikach 50% symbolicznej kary, po trzecim 100% wciąż symbolicznej kary, dopiero po czwartym kolejnym cyklu z wynikami negatywnymi zostaną wysłane zawiadomienia do nadzoru itp., ale i tak pakiet działań jest krótszy niż w stosunku do „Nieuczestników Programu" (brak wystąpienia z powództwem o zaniechanie czynów nieuczciwej konkurencji, brak zawiadomienia partnerów rynkowych o negatywnych wynikach).
Dodatkowo oceny, a co za tym idzie, konsekwencje wyników negatywnych dla Uczestników Programu, są znacząco łagodniejsze niż dla Nieuczestników (zastosowanie tzw. współczynników miłosierdzia dla „odchyleń od wartości deklarowanych").
Warto nadmienić, że to łagodniejsze traktowanie odchyleń dla wartości deklarowanych przez Uczestników Programu nie musi im „być potrzebne", ponieważ Uczestnicy Programu, nazywający swoje wyroby zgodnie z typem z załącznika do regulaminu kontroli, nie będą sprawdzani na zgodność z parametrami normowymi, ale....według gęstości, czyli wielkości przez nikogo nie deklarowanej. Więcej, jeśli gęstość ta będzie zgodna z wyznaczoną w regulaminie, to nie dokonuje się badań deklarowanych parametrów. Oznacza to, że wyrób kwalifikuje się jako prawidłowy bez sprawdzania jego rzeczywistych właściwości.
Wszystkie przytoczone powyżej rozwiązania zawiera Regulamin Programu, dostępny na stronie nowego stowarzyszenia PSPS, więc trudno zrozumieć upór, z jakim to PSPS twierdzi, że w Programie „nie ma mowy o nierównym traktowaniu kogokolwiek". Najprawdopodobniej autorzy informacji prasowych liczą na to, że nielicznym tylko będzie chciało się sprawdzić zapisy regulaminu i skonfrontować je z wysyłanymi do prasy propagandowymi oświadczeniami.
„Gęsta" zasłona dla nierzetelnych
Nowe stowarzyszenie PSPS propagując kontrolę „przesiewową" poprzez sprawdzanie gęstości dla firm, których kod produktu będzie zgodny z zamieszczonym w regulaminie opisem, powołuje się na dwa dokumenty normowe, tj. EN 13163 i PN-B-20132.
Ale po kolei - norma europejska EN 13163 przywołuje gęstość wyłącznie jako pośredni sposób wyznaczania lambdy i CS - naprężenia ściskającego (sposób zarezerwowany tylko dla producenta na etapie Zakładowej Kontroli Produkcji; nie stosowany do kontrolowania produktu), natomiast kwestię kontroli reguluje norma EN 13172, podająca metody sprawdzania jakości produktu, która nie wspomina w ogóle o żadnej gęstości.
Drugi przywoływany przez PSPS dokument - norma krajowa PN-B-20132 podaje gęstość jedynie w celach „informacyjnych".
Problem w tym, że żaden z tych dokumentów nie traktuje parametru gęstości pozornej, jako wartości deklarowanej, co więcej żaden z członków PSPS parametru tego nie deklaruje, a mimo to proponuje go sprawdzać(sic!).
Jak nazwać fakt, że PSPS, ograniczając kontrolę dla wybranych producentów do badania gęstości, próbuje nieudolnie usprawiedliwiać się dwoma normami, a jednocześnie, powołując się na te dokumenty, które gęstość traktują jedynie jako cechę „informacyjną" lub do badania pośredniego, i tak zaniża jej wartości?
Przykładowo Regulamin Programu zaniża wartości gęstości od 1,5 kg/m3 do prawie 4,0 kg/m3 w stosunku do wzorów zawartych w normie europejskiej.
Autorzy Regulaminu Programu chętnie powołują się na normę PN-B-20132, ale:
* Podają wartości gęstości niższe od wymienionych informacyjnie w tej normie.
* Na potrzeby Programu tworzą typy wyrobów, których w tej normie nie ma.
Budzi sprzeciw wyjaśnienie tych pomysłów w jednej z informacji prasowych PSPS: „PSPS, w oparciu o doświadczenia producentów, określiło gęstości najczęściej spotykanych produktów na rynku, które dają wysokie prawdopodobieństwo spełnienia deklarowanych parametrów produktu".
A przecież „Program Jakości" wg PSPS jest niezbędny podobno dlatego, że na rynku jest bardzo dużo złych wyrobów. Skoro tak, to jak można określać parametry do badań na nich się wzorując? Poza tym, w jaki sposób te gęstości wyznaczono, z jakich narzędzi fizyczno - matematycznych skorzystano? Nawet z pobieżnej analizy wynika, że twierdzenia PSPS są nie tylko nie do obrony po ich zestawieniu z merytoryczną wiedzą i obowiązującymi w Polsce normami, ale także są wewnętrznie sprzeczne.
Dlaczego mimo to PSPS uparcie lansuje badanie gęstości? Czyżby odpowiedź kryła się w finansowej analizie? Wierzyć się nie chce, ale inną odpowiedź trudno znaleźć. PSPS w swojej najnowszej informacji prasowej podaje, że „obawy przed czytelnymi rozwiązaniami mogą mieć wyłącznie Ci, którzy mają coś do ukrycia". Skąd więc tyle niejasności i dwuznaczności oraz podwójne standardy (Uczestnik vs. Nieuczestnik) w Programie i dlaczego wybranych będzie się badać na gęstość, a innych na deklarowane parametry?
PSPS twierdzi, że kontrola wyrobów poprzez sprawdzanie niedeklarowanego parametru gęstości jest „uznawana przez liczące się ośrodki naukowe", ale nie podaje już nazwy tych ośrodków. Dlaczego? Może dlatego, że takich ośrodków nie ma?
Niskiej wartości „Program Jakości"
Autorzy sami przyznają nie wprost, że „Program Jakości" jest niedopracowany, gdyż „będzie z czasem ewoluował w kierunku badań wszystkich produktów na zgodność z parametrami deklarowanymi". A dlaczego nie badać ich już dzisiaj? Nie ma takich kompetencji? Brak wiedzy, które parametry badać?
Czy zapowiadana ewolucja „Programu" nie będzie aby uzależniona od tego, jak będą wyglądać rezultaty badań?
Biorąc pod uwagę obecne deklaracje propagatorów programu, łatwo można wyobrazić sobie kolejne pomysły mające „chronić rynek", „wspierać klienta" i „gwarantować jakość": zmniejszenie kar finansowych dla Uczestników rozmijających się z deklaracjami, udzielenie sobie kolejnych rabatów od śmiesznych kar, a może w końcu zawiadomienia o złych wynikach będą wysyłane nie po czterech kolejnych cyklach, a może po sześciu, siedmiu, ośmiu itd. w zależności od potrzeb.
Można też, zamiast gęstości, zacząć badać odcień bieli styropianu przedstawiając klientom, że jakość głównie od tego zależy. Dlaczego by nie?
Ilością zastrzeżeń i poważnych wątpliwości można by obdzielić co najmniej kilka programów. Z wielkim zainteresowaniem będziemy więc obserwować rozwój tego tzw. „Programu Gwarancji Jakości" i „inwencję" jego twórców.
Andrzej Matla
Prezes zarządu SPS
Nadesłał:
AgencjA
|
Komentarze (0)