Firma » Finanse
Jak banki podchodzą do zarabiających poza RP
Zobacz więcej zdjęć » |
Ilu Polaków pracuje obecnie poza granicami kraju, dokładnie nie wiadomo. GUS, NBP oraz Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej dopiero niedawno powołały zespół, który ma opracować metodologię badania procesów migracji zarobkowej. Szacuje się, że poza Polską może pracować nawet 2 mln rodaków - głównie w Anglii i Irlandii, choć Polaków można spotkać niemalże w każdym zakątku świata. (Warto dodać w tym miejscu, że obecnie w kraju jest 15,5 mln. czynnych zawodowo Polaków). Najczęściej jest to emigracja zarobkowa, z której duża część wróci po latach do Polski. Już dziś starają się zaspokoić swoją najważniejszą potrzebę - dach nad głową, aby było do czego wracać.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Pracując za granicą, możemy starać się o kredyt w Polsce, ponieważ banki na podstawie odpowiednich dokumentów uznają naszą sytuację finansową za stabilną - co oznacza zdolność kredytową i przyznanie kredytu hipotecznego. Po drugie kupioną dzisiaj nieruchomość można wynajmować, minimalizując lub wręcz eliminując miesięczne koszty jej utrzymania, z ratą kredytową włącznie.
Prościej z umową o pracę
Zaciąganie kredytu wydaje się tematem banalnym, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Trzeba wiedzieć, do jakich banków się zwrócić. Poza tym osoby, które starają się o kredyt mają często wrażenie, że urzędnicy bankowi w trakcie długich i wyczerpujących procedur rzucają im kłody pod nogi.
Pierwszym poważnym ograniczeniem, z jakim może się spotkać Polak pracujący za granicą, jest wysokość kredytu. Niewiele banków skredytuje 100 proc. wartości kupowanej nieruchomości. Zazwyczaj wymagany będzie 20-proc. wkład własny, co np. dla klientów pracujących w Polsce jest do obejścia, bo mogą brakujący wkład ubezpieczyć i w ten sposób skredytować pełną cenę wybranego lokum.
Kolejne utrudnienie to okres kredytowania. Bardzo popularne dziś kredyty na 30 lat sprawiają, że ich rata jest relatywnie niska. Niestety, nie wszystkie banki mają takie podejście i dla osób pracujących poza krajem skracają ten okres. A wtedy wysokość raty może nie wyglądać już tak atrakcyjnie jak przy 30, a nawet więcej latach (kredyt hipoteczny można zaciągnąć już nawet na pół wieku).
Ważny przy zaciąganiu kredytu jest też kraj, w którym zarabiamy. Są banki uwzględniające dochody osiągane np. tylko w Europie. Tak więc np. pracując w Kanadzie o kredycie możemy zapomnieć. Spotykamy się też z innym ograniczeniem: pracujący w krajach UE mogą otrzymać kredyt na 80 proc. wartości kupowanej nieruchomości, a poza UE - jedynie na 50 proc.
Na koniec warto dodać, że jeszcze trudniej jest uzyskać kredyt, gdy źródłem dochodów jest prowadzona za granicą działalność gospodarcza. Wiele banków akceptuje tylko dochody z tytułu umowy o pracę.
U brokera wygodniej
Nie tak diabeł straszny, jak go malują. Jest bowiem konkurencja, która wymogła na kilku bankach dostosowanie swojej oferty do potrzeb klientów i uelastycznienie procedur. Rośnie w takiej sytuacji rola doradców kredytowych. Ponieważ są na bieżąco z ofertami i procedurami banków, doskonale wiedzą, gdzie warto starać się o kredyt z niestandardowym dochodem. Z pewnością zaoszczędzimy w ten sposób mnóstwo czasu. Można liczyć nie tylko na pomoc w wybraniu odpowiedniej oferty, ale i przy skompletowaniu wniosku. Tu też czeka nas wiele niespodzianek. Istnieją banki, w których można składać dokumenty w różnych językach, a są i takie, które wymagają tłumaczeń (oczywiście przez tłumacza przysięgłego) nawet z języka angielskiego. Kwestia odpowiedniej dokumentacji dotyczy też np. dokumentu, który jest odpowiednikiem naszego raportu z Biura Informacji Kredytowej. Bank najczęściej będzie chciał wiedzieć, czy w miejscu pracy zaciągnęliśmy jakieś zobowiązania, które znacząco wpływają na zdolność kredytową. W Polsce dzieje się to automatycznie, bo w BIK-u sprawdzi nas każdy bank. Raport z odpowiedniej instytucji musimy samodzielnie dołączyć do wniosku kredytowego. Same tłumaczenie dokumentów mogą być kosztowne, w związku z tym warto też skorzystać z doświadczeń doradców kredytowych, którzy wskażą niezbędne do tłumaczenia minimum. Tym bardziej, że za taką pomoc nic nie zapłacimy.
Pełnomocnik. Czysta oszczędność
Trzeba też zastanowić się na obsługą kredytu po jego zaciągnięciu. Zbawienne w takich sytuacja jest notarialne pełnomocnictwo. Na pewno warto mieć na miejscu zaufaną osobę, rodziców, rodzeństwo czy przyjaciela. Dzięki takiej możliwości można do Polski przyjechać tylko raz - wybrać nieruchomość i ustanowić swoim pełnomocnikiem wskazaną osobę. U notariusza nie powinniśmy za to zapłacić więcej niż 100 zł, a pełnomocnik nie musi być przy tym obecny. Odpowiednio sformułowany dokument daje pełnomocnikowi możliwość zrealizowania wszystkich formalności kredytowych - podpisy na wniosku kredytowym, na umowie (wraz z dyspozycją wypłaty kredytu) i ewentualnym wekslu. Zazwyczaj to bardzo istotny element całej układanki, bo częste wizyty w Polsce mogą być kosztowne, gdyż nie da się ich zaplanować z dwumiesięcznym wyprzedzeniem, i - ze względu na zobowiązania wobec pracodawcy - po prostu niewykonalne.
Pełnomocnik może też składać do banku dyspozycje wypłat kolejnych transz kredytu, np. przy kredycie na zakup mieszkania u dewelopera. Sama treść pełnomocnictwa może być kolejną pułapką - nie zawsze notariusz potrafi sformułować je odpowiednio do wymogów banków. Pełnomocnik może też nadzorować przyszłych najemców czy też ekipę, która mieszkanie remontuje lub wykańcza.
Zakup mieszkania przy pomocy kredytu może też być idealnym sposobem na oszczędzanie. Pracując na obczyźnie zarabia się relatywnie więcej niż w Polsce, ale nie zawsze istnieje potrzeba oszczędzania. Rata kredytu taką konieczność wymusza. Za jakiś czas na pewno docenimy dzisiejszą decyzję.
Grzegorz Prukop, doradca finansowy Domu Kredytowego NOTUS, oddział we Wrocławiu. Dom Kredytowy NOTUS współpracuje z serwisem www.kredytwpolsce.pl za pośrednictwem, którego Polacy pracujący za granicą mogą złożyć wniosek o kredyt hipoteczny.
Komentarze (0)