Rozrywka i wypoczynek » Sport
Szczęsny i Krychowiak."Chcieliśmy być jak Schmeichel i Gerrard"
Zobacz więcej zdjęć » |
Bohaterami wywiadu byli Grzegorz Krychowiak i Wojciech Szczęsny. Piłkarze reprezentacji Polski zdradzili jak wyglądały ich piłkarskie początki oraz jakich idoli mieli w dzieciństwie.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Ariel Mosór: Gdy miał pan dwanaście lat, na kim się pan wzorował?
Wojciech Szczęsny: Wtedy to już chyba tylko w siebie wierzyłem! A na poważnie - był taki bramkarz, którego możecie z racji wieku nie kojarzyć - Peter Schmeichel z Manchesteru United. Później grał tam jeszcze Edwin van der Sar, pewien Holender. Oglądałem też dużo meczów mojego taty, który był bramkarzem.
Grzegorz Krychowiak: Moim idolem był natomiast Steven Gerrard. Uwielbiałem go oglądać. Bardzo dużo biegał, walczył i bacznie go obserwowałem.
Janek Sądej: Jak się przygotowujecie do Euro we Francji?
Krychowiak: Staramy się jak najlepiej wykorzystać czas, który mamy. Zostały jeszcze mecze towarzyski z Holandią w Gdańsku i Litwą w Krakowie. Chcemy się przygotować tak, by móc wypaść na tym tunrieju jak najlepiej.
Szczęsny: Mam nadzieję, że lepiej niż przed ostatnimi Mistrzostwami Europy, które nam nie poszły! (śmiech) Teraz jest lepiej. Zgrupowanie to pozytywna sprawa. Przyjeżdżamy tam na początku z rodzinami, wszyscy mogą się zintegrować. Następny etap to już przygotowania czysto piłkarskie - ciężkie treningi przed startem Euro.
Mosór: Kto jest największym żartownisiem w szatni?
Krychowiak: Ja!
Sądej: Jak się mobilizujecie przed meczami?
Krychowiak: Każdy ma na to swój własny sposób. Ja na przykład podchodzę do tego bardzo spokojnie. Lubię żartować, posłuchać muzyki, porozmawiać. Nie mam jednego specjalnego rytuału.
Szczęsny: Słucham muzyki, ale to raczej w ramach relaksu i odpoczynku. Nie potrzebuję dodatkowej motywacji, bo mam ją w sobie. Chęć zwyciężania w każdym meczu nigdy we mnie nie gaśnie.
Mosór: Gdzie są cięższe treningi? W reprezentacji czy w Sevilli?
Krychowiak: W klubie dużo więcej się pracuje. Kiedy przyjeżdżamy na zgrupowanie, zazwyczaj spędzamy ten czas na regeneracji, by odpowiednio odpocząć przed meczem. Krótko przebywamy na kadrze, więc musimy w krótkim czasie przygotować się odpowiednio fizycznie i psychicznie.
Sądej: A w przypadku pana Wojtka? Gdzie jest ciężej - w reprezentacji czy w AS Roma?
Szczęsny: Trudne pytanie! W reprezentacji jest teraz łatwiej, wszyscy nas chwalą za eliminacje. W klubie musisz codziennie radzić sobie z presją. Masz kibiców pod ośrodkiem treningowym, którzy bardzo na ciebie liczą, co da się odczuć. Reprezentacja to parę dni w miesiącu, więc jednak ciężej jest w Romie.
Sądej: Jak się pan czuł po raz pierwszy wychodząc na Stadion Narodowy?
Krychowiak: To było wyjątkowe uczucie. Nawet teraz ciężko mi to opisać, kiedy wychodzę grać przed tą fantastyczną publicznością. Reprezentowanie kraju i występy na tak fantastycznym stadionie są czymś wyśmienitym.
Szczęsny: Byłem pod ogromnym wrażeniem! Byliście tam, prawda? Obiekt robi duże wrażenie, jest bardzo nowoczesny z telebimami nad środkiem boiska. Grałem na paru ładnych stadionach w życiu, ale uważam, że Narodowy jest chyba najładniejszy.
Sądej: Gdzie pan się lepiej czuje? W Sevilli czy w reprezentacji?
Krychowiak: Atmosfera w obu zespołach jest bardzo dobra, co ogromnie wpływa na grę zespołu. To kluczowy czynnik. Jeżeli zawodnicy się lubią, komunikacja pomiędzy nimi jest pozytywna, wpływa to później na grę zespołu.
Piotr Krajewski: Z kim się pan najbardziej przyjaźni w reprezentacji?
Szczęsny: Najdłużej znam się z Grześkiem Krychowiakiem. Poznaliśmy się jak byliśmy troszeczkę starsi od was. I chociaż strasznie go nie lubię, to musiałem przywyknąć przez 12 lat do tej znajomości! Mamy wspólną ekipę przyjaciół z Robertem Lewandowskim, więc z nim też spędzam dużo czasu.
Mosór: Co by pan radził piłkarzom w młodym wieku?
Krychowiak: Żeby upewniali się, że piłka nożna sprawia im przyjemność. Kiedy byłem dzieckiem, po powrocie ze szkoły biegałem za piłką do późnego wieczoru. Sprawiało mi to wielką przyjemność. Nie myślałem nawet, żeby robić coś innego.
Sądej: Kto zaprowadził pana na pierwszy trening?
Krychowiak: Brat, który również był piłkarzem i grał w tej samej miejscowości. Pokazał mi pierwsze boisko i zaprowadził na trening.
Krajewski: Dużo grywał pan w przeszłości na podwórku?
Szczęsny: Przeznaczałem na to całą energię! Miałem pod blokiem dwa trzepaki - ustawialiśmy się na piachu lub na betonie i graliśmy do późnych godzin nocnych. Radość z piłki jest wtedy największa. Później zaczyna się to robić w pewien sposób obowiązkiem, więc najbardziej cieszyłem się z tego będąc w waszym wieku. Mama zapisała mnie do Agrykoli Warszawa i zostałem na moment napastnikiem, bardzo słabym z resztą. Trafiłem tam trochę z przypadku, bo poszedłem na trening brata i brakowało im zawodnika. Zacząłem z nimi trenować, ale potem - kiedy wszyscy się zorientowali, że jestem za słaby, ale wysoki - spróbowałem wejść do bramki. Jakoś zaczęło mi to wychodzić i tak zostało do dziś.
Zwycięzcy XVI edycji Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” rozstrzygniętej w maju na Stadionie PGE Narodowym w ramach nagrody głównej spotkają się ze wszystkimi piłkarzami reprezentacji Polski przed meczem Polska-Holandia w Gdańsku i na żywo obejrzą mecz Biało-Czerwonych.
Nadesłał:
mb_
|
Komentarze (0)