Kobieta, zdrowie, uroda » Dziecko
Zdrowe musli nie tylko dla alergika
Zobacz więcej zdjęć » |
Najczęstszym dodatkiem w musli, którego powinniśmy unikać, jest dwutlenek siarki, popularny i syntetyczny konserwant, który powstaje na skutek spalania siarki. W przemyśle spożywczym używa się go, ponieważ chroni żywność przed zepsuciem.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
– U wrażliwych osób dwutlenek siarki zakłóca pracę jelit, może powodować nudności, biegunkę oraz bóle głowy. Silnie drażni drogi oddechowe. U chorych na astmę może spowodować tak zwaną astmę siarczynową czyli problemy z oddychaniem, a u osób zdrowych skurcze i zapalenie oskrzeli, tzw. świszczący oddech – wyjaśnia Małgorzata Jabłońska, dietetyk kliniczny z gdyńskiej poradni La Mariposa.
Przyczajona siarka - jak ją rozpoznać?
Najłatwiej rozpoznać je po kolorze, bo siarkowanie hamuje reakcję utleniania, co powoduje, że owoce nie tracą swojego naturalnego koloru. Najlepszym przykładem są morele - są wtedy jasnopomarańczowe. Niesiarkowane nie wyglądają tak pięknie, są dużo ciemniejsze, ale zupełnie inaczej smakują - lepiej. Obróbkę u pozostałych bakalii poznamy po zapachu. Ze świeżo otwartej paczki z bakaliami wydobędzie się lekko siarkowy aromat. Nie musimy jednak wąchać każdej paczki, o tym, że owoce są siarkowane powinniśmy dowiedzieć się z opakowania. Musi się na nim znaleźć jedno z możliwych oznaczeń tego konserwantu: E220, dwutlenek siarki, bezwodnik kwasu siarkowego, zawiera siarczany (siarczyny), konserwowany siarką. To na opakowaniach bakalii, ale co z gotowymi zestawami musli?
Zdrowa nisza w musli
Na opakowaniach musli producenci również mają obowiązek umieszczać pełen skład i pochodzenie użytych w nim składników. Problem w tym, że nie jest łatwo znaleźć musli pozbawione konserwantów… Na szczęście właśnie tę rynkową niszę wykorzystały niewielkie firmy, które stawiając na jakość, zapewniają zdrowe dodatki do tego najpopularniejszego śniadania.
– Chcieliśmy stworzyć kompletną i zdrową propozycję musli, w którym nie ma miejsca na szkodliwe składniki. Chociaż dwutlenek siarki pozwala na dłuższe przechowywanie dodatków, to nie korzystamy z tego. Zamawiamy po prostu mniejsze ilości, które szybko nam schodzą. Wbrew temu, co jest ogólnodostępne w sklepach, w Europie i poza nią jest bardzo dużo firm, które zajmują się suszonymi owocami i oferują dobrą jakość. Zanim zaczęliśmy mieszać musli długo szukaliśmy i sprawdzaliśmy takich dostawców i testowaliśmy ich na sobie. Dziś kupujemy wyselekcjonowane owoce z całego świata: z Turcji, Austrii, Chile, Tajlandii, Polski, Czech, Filipin, Niemiec, Iranu, Grecji, Chin czy Serbii. – mówi Marcin Wallner, założyciel czeskiej firmy Mixit, która od roku działa na polskim rynku. Dodaje, że w taki sam sposób dobierają składniki swojego musli do dziś. – Wszystkie składniki naszych wyrobów pochodzą albo bezpośrednio z naszej fabryki albo od sprawdzonego kontrahenta. Sprzedajemy tylko to, co sami jemy – podkreśla Marcin Wallner.
Domowe czy ze sklepu?
Niekwestionowaną zaletą firm takich, jak Mixit jest to, że oferują możliwość skomponowania własnej mieszanki. Do wyboru są różne rodzaje płatków i kasz, suszonych owoców, orzechów czy pestek. Komponowanie w sklepie internetowym polega na wybraniu bazy, czyli mieszanki różnych zbóż lub np. samych płatków jęczmiennych, do których „dosypuje się” nieduże ilości różnych dodatków, może to być ananas, agrest, jagody, czarna porzeczka, kiwi, truskawki, maliny i wiele innych owoców. Do tego do wyboru są m.in. orzechy nerkowca, makadamia, pekan, pistacje, płatki migdałowe. Możemy to okrasić płatkami kukurydzianymi w polewie jogurtowej, żurawiną w karobie czy mieloną wanilią. W ten sposób możemy mieć musli dokładnie takie jak chcemy.
– Dla alergików są produkty bez laktozy, a chorzy na celiakię i uczuleni na gluten mają możliwość wybrania certyfikowanych płatków bezglutenowych – mówi szef Mixit. Domowe musli nie będzie tak bogate w składniki, przynajmniej nie w zdrowe, niesiarkowane bakalie i owoce, bo zwyczajnie trudno dostać je w sklepach.
Skąd ta siarka?
Siarkowane owoce są ładniejsze i mają dłuższy okres przydatności do spożycia, są też tańsze w produkcji, dlatego wielu producentów musli dodaje je do swoich mieszanek. Jak wyjaśnia Małgorzata Jabłońska ten sposób konserwacji bakalii polega na przetrzymaniu ich w atmosferze dwutlenku siarki (E 220) przez 15-30 minut. Hamuje reakcję utleniania, odpowiedzialną za ciemnienie owoców, zabija drobnoustroje i owady oraz przyczynia się do zakonserwowania witaminy C. – Dlatego poddane siarkowaniu owoce zachowują dłużej świeżość i ładny wygląd – mówi dietetyczka.
Marcin Wallner przekonuje jednak, że jeśli zamówienia od klientów przygotowuje się na bieżąco, suszone w naturalny sposób bakalie bez problemu wytrzymują czas potrzebny do ich konsumpcji.
– Oprócz gotowych paczek musli z określoną datą przydatności do spożycia, indywidualne mieszanki robimy codziennie, według zamówień klientów. Jeśli zamówień jest dużo, to sami zakasujemy rękawy i mieszam składniki razem z pracownikami. To taki przywilej niedużych firm, że szefowie pracują razem ze wszystkimi – śmieje się Tomasz Huber, współwłaściciel Mixit. Musli i kasze z niesiarkowanymi owocami mają sześć miesięcy przydatności do spożycia. To całkiem sporo i dobre musli nie zdąży się przeterminować, bo po prostu zostanie zjedzone.
Jak ominąć siarkę i tłuszcz?
Żaden producent tego nie napisze, ale siarkowane bakalie i owoce mogą wyrządzić duże szkody dla zdrowia. Oprócz objawów, które opisaliśmy wyżej, dwutlenek siarki może doprowadzić też do obniżenia ciśnienia tętniczego krwi, dlatego osoby z niskim ciśnieniem powinny uważać na to, czy spożywają siarkowaną żywność, tak samo jak rodzice małych dzieci muszą wiedzieć, że dopuszczalna dzienna ilość dwutlenku siarki to 0,7 mg na kilogram masy ciała. Ponieważ wyliczanie takiej ilości jest niemal niemożliwe i nikt nie będzie sobie zaprzątał tym głowy, warto zastanowić się nad tym, co kupujemy i dajemy dzieciom do jedzenia. Dlatego – jak podkreśla Małgorzata Jabłońska - warto wybierać produkty suszone metodami tradycyjnymi lub z wykorzystaniem nowoczesnych, ale bezinwazyjnych metod.
Podobnie jest z tłuszczem i cukrem dodawanymi do musli - zupełnie nie służy to zdrowiu, daje tak zwane puste kalorie i wypełnia zapotrzebowanie energetyczne, powodując, że nie mamy ochoty na pełnowartościowy posiłek. Najgorsze pod tym względem jest musli crunchy, które zawiera często aż 70 proc. cukru i tłuszczu.
***
Mixit, to czeska firma, założona w 2010 r. przez Marcina Wallnera i Tomasza Hubera - dwóch przyjaciół z praskiej uczelni Czech Management Institute. Założyciele firmy od początku postawili na zdrowe śniadania i przekąski. Sklep internetowy Mixit.pl umożliwia skomponowanie indywidualnej mieszanki zbóż, kasz, orzechów, suszonych i liofilizowanych owoców oraz aromatycznych przypraw. Gotowe produkty nie zawierają barwników, konserwantów i białego cukru. Osoby nietolerujące laktozy, uczulone na gluten lub chore na celiakię mogą też zamówić certyfikowane produkty bezglutenowe i bezlaktozowe, alergicy i osoby ze specjalnymi potrzebami żywieniowymi mają wybór mieszanek przygotowanych przez specjalistów, a entuzjaści wysokiej jakości czekolady docenią kolorowe tabliczki z 70% zawartością kakao i z dodatkami. Firma ma filie na Słowacji i w Kanadzie. Na rynku polskim musli z Mixit.pl dostępne jest od 2014 r.
Nadesłał:
embro
|
Komentarze (0)