Gospodarka » Przemysł
Korek po polsku, czyli inwestycje budowlane Warszawy
Zobacz więcej zdjęć » |
W raporcie Congestion Index, przedstawionym przez firmę TomTom, po pierwszym kwartale 2012 roku Warszawa dzierżyła miano najbardziej zakorkowanego miasta starego kontynentu, wyprzedzając nawet Istambuł. Miasto liczące ponad 1 700 tys. zameldowanych mieszkańców (stan z czerwca 2012 r.) jest kolosem na glinianych nogach, który nie może sobie poradzić z wciąż rosnącym tłokiem na ulicach i brakiem miejsc parkingowych, głównie w centrum. Sytuację potęgują jeszcze, niedawno zaczęte inwestycje budowlane, jak budowa drugiej linii metra, które dodatkowo paraliżują miasto.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Szczyt zakorkowania na ulicach miasta stołecznego przypadł na ubiegłoroczne rozgrywki finałów Mistrzostw Europy, organizowane w naszym kraju. Jak pokazują badania, po Warszawie najlepiej poruszać się nocą. Szczęśliwy ten, który pracuje na trzecią zmianę. A co z tymi, którzy w dzień muszą przemieścić się z punktu A do punktu B? Przejazd przez miasto w godzinach porannego szczytu wydłużył się aż o 93%, a w godzinach popołudniowych o 91%! Człowiek, który na podróż do pracy musiał poświęcić godzinę czasu, teraz przeznacza na to prawie dwa razy tyle. Do tego dochodzi stres, marnowanie tak dziś cennego czasu i koszta związane głównie ze zużyciem paliwa, które i tak już kosztuje krocie.
Sytuacji zakorkowanej Warszawy nie uratowały nawet niedawno zakończone nowe inwestycje budowlane, tak hucznie obwieszczone przez Ratusz Miejski. Most Skłodowskiej-Curie, którego budowa trwała około 3 lata, został oddany do użytku publicznego w marcu 2012 roku i miał usprawnić ruch samochodowy między Białołęką i Bielanami. Nie pomogła również budowa ekspresówki między Markami a Wisłostradą, autostrady A2 ani budowa trasy S8. Do tego dochodzi zły system informacji i niewłaściwe oznakowanie pionowe. Poczucie porażki może spotęgować fakt, że nawet takie metropolie, jak Londyn, Paryż czy Berlin mają lepszą przepustowość w godzinach szczytu, niż stolica Polski.
Należy mieć jedynie nadzieję, że sytuacja się z biegiem czasu zmieni. Otuchy dostarcza myśl o nowej nitce metra, na którą jednak trzeba jeszcze trochę poczekać i przeżyć jakoś utrudnienia związane z jej budową. Może włodarze Warszawy pójdą w końcu po rozum do głowy i zrozumieją, że przez zakorkowane miasto tracą nie tylko wizerunek, niewykorzystany potencjał ludzki i ogromne sumy pieniędzy z tym związane, ale także cierpi na tym środowisko naturalne, a wraz z nim przyszłe pokolenia Polaków.
Nadesłał:
boby
|
Komentarze (0)