Gospodarka » Przemysł

Metale przemysłowe tracą swój blask

Metale przemysłowe tracą swój blask
Zobacz więcej zdjęć »
Słaby popyt, bezpieczne przystanie, wysokie premie - ceny metali odzwierciedlają sytuację w globalnej gospodarce. Złoto błyszczy w czasach niepewności i odwrotu od dolara! A cła windują ceny metali przemysłowych w magazynach USA.

Słaby popyt, bezpieczne przystanie, wysokie premie - ceny metali odzwierciedlają sytuację w globalnej gospodarce. Złoto błyszczy w czasach niepewności i odwrotu od dolara! A cła windują ceny metali przemysłowych w magazynach USA.


W skrócie:
Ceny metali przemysłowych spadają w związku ze spowolnieniem globalnej produkcji – miedź potaniała o 14% od szczytu w 2024 roku, a nikiel zanurkował o ponad 20%. Słabe ożywienie w Chinach oraz trwające problemy przemysłu w Europie osłabiły popyt, podczas gdy rosnąca produkcja pogłębiła nadpodaż stali i innych metali.

W przeciwieństwie do metali przemysłowych złoto wzrosło o około 30% w 2025 roku, przekraczając poziom 3000 USD za uncję, ponieważ inwestorzy szukają bezpiecznych przystani w obliczu napięć na linii USA–Chiny i słabnącego dolara. Same banki centralne zakupiły w pierwszym kwartale aż 240 ton złota, sygnalizując chęć dywersyfikacji rezerw z dala od dolara amerykańskiego.

Amerykańskie cła na import stali i aluminium wzrosły do 50% (z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, gdzie pozostały na poziomie 25%), co doprowadziło do wzrostu premii za aluminium na Środkowym Zachodzie USA o 60% od początku roku. To z kolei stworzyło różnicę cen między rynkami światowymi a amerykańskimi magazynami – i podsyciło obawy o dalszy wzrost inflacji.

Co ceny metali mówią nam o globalnej gospodarce?
W opinii Allianz Trade metale przemysłowe tracą blask w obliczu narastających obaw o stan przemysłu. Ceny miedzi, aluminium i innych metali przemysłowych pozostają pod silną presją w ostatnich miesiącach. Po tym jak wzrost cen na początku roku szybko się załamał, ceny miedzi spadły poniżej 9 000 USD za tonę – czyli o około 14% względem wiosennego szczytu z 2024 roku. Niemal wszystkie główne metale bazowe podążyły tym śladem – od niklu po cynk – gdy globalna produkcja przemysłowa zaczęła zwalniać.
Chiny – które konsumują połowę światowej miedzi – doświadczyły osłabienia powirusowego ożywienia, wraz ze spowolnieniem wzrostu gospodarczego i pogłębiającym się kryzysem w sektorze nieruchomości. Przy nadal malejących inwestycjach budowlanych w Chinach, popyt na metale związane z sektorem konstrukcyjnym wyraźnie osłabł.
Europejski przemysł również się chwieje – aktywność fabryk w Europie kurczy się nieprzerwanie od połowy 2022 roku, na skutek kryzysu energetycznego i wysokich kosztów finansowania, które uderzają w takie sektory jak motoryzacja i maszyny. Stany Zjednoczone również nie są odporne – produkcja przemysłowa w USA znajduje się w lekkiej recesji, zmagając się z utrzymującymi się wysokimi stopami procentowymi i niepewnością związaną z polityką handlową.
Na tle słabego popytu także czynniki podażowe pogłębiają spadki cen. Wcześniejszy wzrost produkcji – np. chińskie huty miedzi zwiększające moce przerobowe czy europejskie huty aluminium ponownie uruchamiane po spadku kosztów energii – sprawił, że rynek został dobrze zaopatrzony. W przypadku niklu fala nowych projektów wydobywczych i zalew indonezyjskiego eksportu doprowadziły do nadpodaży – ceny tego kluczowego składnika stali nierdzewnej i baterii załamały się o ponad 20% w 2024 roku.
Podobnie ceny aluminium są ograniczane przez słaby popyt w europejskim sektorze motoryzacyjnym i budowlanym, mimo że produkcja w Chinach zbliża się do oficjalnych limitów. Nawet ostatnie ograniczenia eksportowe Chin dotyczące metali ziem rzadkich nie zdołały pobudzić cen, ponieważ obawy o popyt dominują nastroje rynkowe.
Załamanie cen metali przemysłowych to niepokojący sygnał dla gospodarki. Historycznie spadające ceny metali bazowych często zwiastują nadchodzące spowolnienia. O ile popyt się nie ożywi, większość cen metali prawdopodobnie utrzyma się na obecnym poziomie lub będzie dalej spadać w 2025 roku.

Złoto zyskuje w obliczu niepewności i odchodzenia od dolara. W wyraźnym kontraście do metali przemysłowych, złoto przeżywa prawdziwy boom. Cena tego kruszcu osiągnęła rekordowe poziomy na początku 2025 roku, napędzana ucieczką inwestorów w bezpieczne aktywa oraz rosnącymi wątpliwościami co do stabilności innych aktywów denominowanych w dolarze. W połowie marca 2025 roku cena spot złota po raz pierwszy przekroczyła barierę 3 000 USD za uncję, kończąc historyczny rajd „bezpiecznej przystani”. Od początku roku ceny wzrosły o około 30%, po tym jak już pod koniec 2024 roku zbliżały się do rekordowych poziomów.
Jednym z kluczowych czynników stojących za wzrostem cen złota jest niepokój inwestorów dotyczący stabilności geopolitycznej i gospodarczej. Złoto tradycyjnie pełni rolę schronienia w czasach zawirowań – a ostatnie wydarzenia dają wiele powodów do ostrożności. W szczególności narastające napięcia między USA a Chinami niepokoją rynki. Każdy kolejny epizod w trwającym sporze handlowym powoduje, że inwestorzy szukają bezpiecznych aktywów – a złoto jest tu głównym beneficjentem. Dodatkowym czynnikiem wspierającym złoto są zmieniające się relacje walutowe i stopy procentowe. Po kilku latach umacniania się dolara amerykańskiego, jego dominacja zaczyna słabnąć. Rajd dolara wytraca impet w obliczu oczekiwań, że Rezerwa Federalna wkrótce wstrzyma się z dalszymi podwyżkami lub nawet zacznie je obniżać, by wspomóc spowalniającą gospodarkę. Słabszy dolar czyni złoto (wyceniane w USD) bardziej przystępnym dla nabywców z zagranicy, co zwiększa popyt.
Bardziej fundamentalnie, banki centralne na całym świecie po cichu przenoszą część rezerw z dolara do złota. W pierwszym kwartale 2025 roku zakupiły one około 240 ton złota, pomimo bardzo wysokich cen. Trend dedolaryzacji, napędzany przez rynki wschodzące – od Chin po Bliski Wschód – stanowi strukturalne wsparcie dla rynku złota. Decydenci z tych krajów podkreślają potrzebę dywersyfikacji rezerw oraz uniezależnienia się od wpływów finansowych USA i potencjalnych sankcji. Złoto postrzegane jest jako wiarygodna alternatywa dla obligacji skarbowych USA. W rezultacie mamy do czynienia z bezprecedensowym popytem ze strony sektora oficjalnego, który wspiera rynek złota. Jednocześnie inwestorzy finansowi również dołączają do „gorączki złota”, zabezpieczając się przed pogorszeniem scenariusza gospodarczego.

Taryfy celne napędzają ceny niektórych metali przemysłowych w amerykańskich magazynach. Powrót protekcjonistycznej polityki handlowej pod rządami drugiej administracji Trumpa wywiera bezpośredni, inflacyjny wpływ na krajowe ceny metali w USA. Od początku 2025 roku nowo nałożone cła na import aluminium i stali – które ostatnio wzrosły do 50% (z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, która nadal korzysta z preferencyjnej stawki 25%) – spowodowały wyraźne rozbieżności między światowymi cenami referencyjnymi a cenami notowanymi w amerykańskich magazynach, takich jak te monitorowane przez Chicago Mercantile Exchange i centra dostaw na Środkowym Zachodzie.
Podczas gdy światowe ceny metali przemysłowych, takich jak aluminium i miedź, osłabły z powodu spadającego popytu w Europie i Chinach, rynek amerykański doświadcza lokalnej presji cenowej, napędzanej nie przez popyt, lecz przez ograniczoną podaż. Na przykład premia Midwest za aluminium – czyli dodatkowa opłata doliczana amerykańskim nabywcom do ceny bazowej LME – wzrosła od początku roku o około 60%, co odzwierciedla napięcia w krajowych łańcuchach dostaw, pogłębione przez cła. Podobnie, zapasy w amerykańskich magazynach kurczą się szybciej niż średnia globalna, a handlowcy wskazują na problemy z uzupełnianiem zapasów i opóźnienia w transporcie spowodowane nowymi ograniczeniami importowymi. Tę amerykańską premię cenową widać również w przypadku metali takich jak miedź, które (jeszcze) nie zostały objęte cłami, co potęguje obawy o szerszy charakter zjawiska.
Efektem krótkoterminowym zmian polityki handlowej jest zaburzenie sygnałów cenowych i powstanie regionalnych nierównowag. W opinii Allianz Trade rezultatem jest rozdwojony rynek: tanie metale za granicą, drogie w kraju – i rosnące niezadowolenie wśród amerykańskich odbiorców przemysłowych, uwikłanych w tę sytuację. Rzeczywiście, nabywcy w USA płacą obecnie znacznie więcej za metale niż ich odpowiednicy za granicą, co osłabia konkurencyjność w sektorach przetwórczych, takich jak motoryzacja, opakowania i budownictwo.
Choć amerykańscy producenci korzystają na wzroście cen, producenci i konsumenci ponoszą koszty, co może przyczynić się do dalszych presji inflacyjnych. Nowe cła mogą również oznaczać nawet 2 miliardy USD strat eksportowych dla kanadyjskiego sektora metali w pozostałej części roku, 1 miliard USD strat dla Meksyku i 600 milionów USD strat dla południowokoreańskiego sektora metali. Co więcej, działania odwetowe ze strony partnerów handlowych – szczególnie Chin i Unii Europejskiej – mogą wywołać kolejne zawirowania.


Redakcja CentrumPR informuje, że artykuły, fotografie i komentarze publikowane są przez użytkowników "Serwisów skupionych w Grupie Kafito". Publikowane materiały i wypowiedzi są ich własnością i ich prywatnymi opiniami. Redakcja CentrumPR nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Nadesłał:

artur@multian.pl

Komentarze (0)


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl
Opublikuj własny artykuł
Opublikuj artykuł z linkami

Kalendarium

Przejdź do kalendarium »

dodaj wydarzenie »

Ostatnio dodane artykuły

dodaj artykuł »