Firma » Biznes
Prywatyzacja okna na świat
Port Gdański Eksploatacja jest bardzo atrakcyjną spółką. Dysponuje prawie 100 ha gruntu w porcie wewnętrznym w Gdańsku, z nabrzeżami o charakterze uniwersalnym do przeładunku drobnicy i ładunków masowych. Jest także wyłącznym operatorem na Gdańskim Terminalu Kontenerowym. Do procesu prywatyzacji z pośród 5 oferentów, wybrano polskie konsorcjum PKP Cargo i Węglokoks (dwie wiodące polskie spółki) i Mariner Capital Ltd. (tajemniczą spółkę rodzinną z Malty, która jest operatorem portów w Rydze, Wenecji i Albanii). Ostatecznie wyłączność w negocjacjach na kupno PGE dostał ten mało znany inwestor, prawdopodobnie z kapitałem rosyjskiego pochodzenia. Co ciekawe Zarząd Morskiego Portu Gdańsk (ZMPG – organizator przetargu) po dopuszczeniu do kolejnego etapu polskie konsorcjum i maltańską firmę — nawet nie podjął rozmów z Cargo i Weglokoksem. Natomiast, jak można wyczytać ze strony, osiągnięto porozumienie ze spółką z Malty, choć samo zakończenie procesu i podpisanie ewentualnych umów ma rozstrzygnąć się z styczniu 2015 roku.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Jeśli Maltańczycy kupią PGE będzie to spory cios dla naszego narodowego Konsorcjum PKP Cargo i Węglokoksu. Dla PKP Cargo dostęp do portu oznaczać mógłby wzmocnienie pozycji na rynku TSL (transport – spedycja – logistyka) i lepszą obsługę klientów. Węglokoks dysponuje odpowiednim know-how – poprzez spółkę zależną Inter Balt, która świadczy kompleksowe usługi logistyczne związane z transportem morskim. Gdyby partnerem strategicznym dla PGE stało się polskie konsorcjum, wówczas byłaby szansa na stworzenie dużego narodowego operatora logistycznego, mogącego walczyć na równi z zagraniczną konkurencją np. z Niemcami czy Rosjanami. Tu już nie chodzi tylko o sam interes tych polskich firm, ale o bezpieczeństwo narodowe w zakresie logistyki i transportu. Wybór maltańskiej spółki Mariner Capital oznacza nieznaną przyszłość dla bardzo wrażliwej części polskiej gospodarki i obniżenie możliwości rozwojowych PKP Cargo i Węglokoksu.
Dziwnie to wszystko wygląda. Wybór polskiego konsorcjum wydawałby się naturalny. Byłoby to w narodowym interesie gospodarczym. Dla samego PKP Cargo oznaczałoby szansę na stworzenie synergii (poprzez połączenie transportu kolejowego z morskim) i dywersyfikację działalności. Zagadkowe jest dlaczego taki sposób myślenia jest obcy decydentom? Zarząd Morskiego Portu Gdańsk w oficjalnych wypowiedziach informuje tylko, że „proces sprzedaży akcji PGE SA prowadzony jest zgodnie z przepisami polskiego prawa, prawa międzynarodowego (w tym prawa UE) oraz zgodnie z regulaminem sprzedaży akcji PGE SA określonym przez ZMPG SA”. Moim zdaniem niewiele z tego wynika.
Niestety większość polskich prywatyzacji to katastrofy, oby nie było tak i tym razem.
źródło: Blogi.polskatimes.pl/zyskiistraty
Nadesłał:
iwonamichalowska
|
Komentarze (1)
Kompletne pomieszanie pojęć na zasadzie "nie znam się, to się wypowiem".
Po pierwsze, nie jest prywatyzowany port, tylko sprzedawana spółka operatorska. Spółka operatorska zajmuje się rozładunkiem i załadunkiem statków i zgodnie z ustawą musi być niezależna od zarządu portu, czyli dostawcy infrastruktury. Portu nie można sprywatyzować, bo zabrania tego ustawa.
Po drugie, PGE dzierżawi grunty dla prowadzenia określonej działalności. Własność nabrzeży i gruntów przysługuje Skarbowi Państwa i nie podlega sprzedaży.
Po trzecie, pomylenie Malty z Cyprem to brak wiedzy na poziomie szkoły podstawowej. Mariner jest maltańską spółką rodzinną, a nie rosyjską.
Po czwarte, jeżeli Mariner (jak pisał niedawno) złożył najlepszą ofertę, to nie można było go wykluczyć preferując podmioty krajowe, bo Polska jest w UE i istnieje coś takiego jak równość podmiotów. Preferencje krajowe kończą się postępowaniem przed Komisją Europejską.
Po piąte, pisząc o "wrażliwej części gospodarki" warto byłoby się zorientować, ile towarów właściwie przeładowuje PGE. Bo nie jest to istotny gracz, nawet na terenie portu w Gdańsku.
Wystarczyłoby kilka minut na przeprowadzenie researchu i minimum rzetelności dziennikarskiej.