Społeczeństwo » Szkolnictwo i nauka
Tutoring: godzenie wody z ogniem
Zobacz więcej zdjęć » |
Zapraszamy na wywiad z dr Anettą Pereświet-Sołtan, adiunktem Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, psychologiem, pedagogiem i tutorem akademickim.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Rozmowę przeprowadził Piotr Czekierda, ekspert ds. tutoringu w projekcie „Nowoczesny Wykładowca – tutor i coach” realizowanym przez Wyższą Szkołę Pedagogiczną TWP w Warszawie, współfinansowanym ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Piotr Czekierda: Jakie kompetencje, postawy mogą się złożyć na profil tutora?
Dr Anetta Pereświet-Sołtan (APS): Tutor akademicki musi z pewnością sprostać wielu zadaniom i spełnić wiele kryteriów z nimi związanych. A zatem to, co powinno znaleźć się w profilu kompetencyjnym tutora można analizować pod tym kątem. Wydaje mi się jednak, że można wyróżnić kluczową kompetencję. Da się ją zdiagnozować poprzez zadanie sobie kilku ważnych pytań. Powinni je sobie zadać ci, którzy mają zamiar zajmować się tutoringiem. Pierwsze z nich to: czy lubię ludzi? Czy potrafię i czy chcę wspierać ich w rozwoju? Czy jestem gotowy dzielić się swoją wiedzą? Czy jestem też gotów dawać siebie – to znaczy – poświęcać czas, dawać uwagę¸ ogarniać refleksją drugiego człowieka – studenta.
PC: Opisała Pani coś, co można nazwać predyspozycją charakteru. Jest wiele osób, które lubi ludzi, ale nie wszystkie one są tutorami. Co jeszcze weszłoby w skład profilu tutora?
APS: To, na co wskazałam, to oczywiście kompetencje miękkie, one są szczególnie ważne. Jeśli ich nie ma, to chyba nawet nie warto kształtować innych umiejętności, które są niezbędne do tego, aby być tutorem. Warto pamiętać, że tutoring to praca w kontakcie indywidualnym.
Jeśli chodzi o inne umiejętności, to wśród nich są właśnie takie, które można kształtować i to pewnie jest optymistyczne. Jeśli posiada się te istotne kompetencje miękkie (umiejętności psychospołeczne), to na tym „gruncie” można zbudować inne umiejętności. Być tutorem nie jest łatwo, jest to godzenie wody z ogniem. Bo z jednej strony tutor powinien poddawać się pewnej dyscyplinie pracy i tego samego wymagać od swoich podopiecznych, ustalać pewne ramy, zasady współpracy. A z drugiej strony niezwykle istotne jest aby pozostawał otwarty, elastyczny, gotowy na to, co przynosi osoba, która chce brać udział w tutorialu. Kolejną rzeczą, z którą musi poradzić sobie tutor, to kierowanie tym, co dzieje się podczas tutorialu. Z drugiej strony ważne jest oddawanie kontroli studentowi. To niezbędny zabieg, aby po stronie studenta mogła pojawić się inicjatywa, chęć do samodzielnej penetracji naukowej. Kolejna kwestia to ustalanie celów i ich realizowanie. Tutor musi wiedzieć w jakim kierunku prowadzić studenta i jednocześnie poszukiwać w sobie otwartości na drugą osobę, bo to ona pozwala na kształtowanie swobody i odwagi w myśleniu. Chodzi tutaj zatem o umiejętność balansu pomiędzy zupełnie odmiennymi zachowaniami.
PC: Czy to można opisać taką cechą jak adekwatność? Być zdecydowanym, mocnym, ale na miękki sposób. Tutorial powinien być i skuteczny i dość przyjemny…
APS: Tutor powinien być adekwatny w stosunku do samego siebie, do potrzeb studenta i do założonych celów. Adekwatność do samego siebie wiąże się ze zgodą na siebie. Tutor nie może nauczyć czegoś, w co nie wierzy, czego nie potrafi. Z pewnością mistrzowskie kompetencje merytoryczne też są niezwykle ważne.
PC: Czy z tym wiąże się również umiejętność skracania i budowania dystansu?
APS: To też można zaliczyć do kategorii godzenia wody z ogniem. Dobrze, aby kontakt ze studentem był w jakiejś części nieformalny, ale zarazem profesjonalny, wskazujący w sposób jednoznaczny jasne kierunki. Pomaga w tym dojrzałość tutora, przekonanie, że sam wie dokąd zmierza oraz poczucie, że poradzi sobie w sytuacji, gdy osobę z którą wchodzi w głębsze relacje, trzeba będzie ocenić obiektywnie lub przypomnieć jej o obowiązujących zasadach.
PC: A na czym Pani opiera swoją skuteczność?
APS: Koncentruję się w swojej pracy na tzw. twardych kompetencjach. Bo sądzę, że nad tymi miękkimi, o których wspominałam na początku, nie do końca się panuje, one po prostu są albo nie. Jeśli ktoś lubi tę pracę, to nie musi się na tym koncentrować. Sytuacja, gdy ktoś tego nie lubi, ale postanawia, że będzie się tym zajmował – wydaje mi się trudna, niemal niemożliwa w tutoringu. Gdy przygotowuję się do spotkania ze studentem, koncentruję się na tym, o czym będziemy mówić, jak postawię problem, co będziemy realizować. Ale jestem również gotowa na elastyczność. Jeżeli student zaproponuje coś innego, co ciągle leży w obszarze moich merytorycznych kompetencji, to jak najbardziej jestem gotowa za tym pójść. To z czym przychodzi student, jakie są jego zainteresowania, jakie są jego potrzeby naukowe – to również wyznacza drogę.
PC: Czasem mam wrażenie, że niezwykłą siłę w dydaktycznej pracy akademickiej daje konsekwencja i nie odpuszczanie ważnych spraw. Student przynosi esej, czytamy go, wskazujemy co warto zrobić na następny raz, przynosi, znów czytamy. Gdy nie pojawia się na spotkaniu pytamy „dlaczego?”. Dobra organizacja, kalendarz, telefon, mail. To również chyba duży czynnik skuteczności?
APS: Myślę, że to jest niezwykle ważne. Ludzie dobrze funkcjonują, gdy mają określone granice i zasady, których się przestrzega. Poza tym przestrzeganie zasad pokazuje również inny ważny aspekt relacji między ludźmi – niesie informację: „jesteś dla mnie ważny, traktuję cię poważnie”, i to właśnie stanowi siłę tutoringu. Taki przekaz, połączony z dawaniem uwagi konkretnej osobie, ma wręcz lecznicze właściwości. Sama często wychodzę do studentów z zaproszeniem na tutorial i dostrzegam, że bywa to dla nich niezwykle ważnym doświadczeniem – ktoś zwraca na mnie uwagę, ktoś ma ochotę się mną zająć i poświęcić czas. Jeśli jeszcze podchodzimy do tego solidnie, bez odpuszczania, daje to dobre efekty.
PC: Wyobraźmy sobie sytuację, że na uczelni trwa nabór na tutorów, a Pani jest członkiem komisji rekrutacyjnej. Jakie cechy są ważne, a brak jakich cech utrudnia pracę tutorską?
APS: Co utrudnia? Nie wszyscy, nawet aktywni wykładowcy pracujący na uczelni, lubią i potrafią uczyć, przekazywać wiedzę. Co nie znaczy, że nie są świetnymi naukowcami. I znowu wracamy do początku… Zatem zastanówmy się, co jest istotne w pracy tutora. Ważną cechą jest umiejętność czerpania satysfakcji z samej drogi. Bywa tak, że cel jakim jest rozwój studenta, nie jest obiektywnie mierzalny, nie zawsze łatwo go oszacować. Kolejna cecha to umiejętność dostrzegania potencjału i mocnych stron u drugiej osoby. Dostrzeganie to jedno, a drugie to wzmacnianie tego, co zasługuje na rozwój i jednocześnie może mu sprzyjać.
Zdarza się tak, że student zaczyna podążać inną drogą niż tą, którą wyznaczył tutor, co nie znaczy, że gorszą. Warto to przyjąć z pokorą i radością. Bywa i tak, że tutor przestaje być potrzebny studentowi i to wcale nie jest zły moment. Tutor powinien zdołać dostrzec wagę tego zdarzenia. To sukces, że student dostał już tyle, że może podążać samodzielnie własną drogą. Umiejętność dostrzegania własnego wpływu na rozwój drugiej osoby i czerpanie z tego (często dyskretnie) radości. Student wcale nie musi (a może nawet nie powinien?) mieć poczucia wdzięczności dla tutora. Stąd na pewno na rozmowie kwalifikacyjnej warto oczekiwać dojrzałych osobowości…
PC: A jakie cele osobiste mogą dodać energii tutorom?
APS: Niekoniecznie muszą to być wyższe noty studenta na uczelni. Ale na przykład zauważalna inicjatywa, większe zainteresowanie tematyką, zadaniami. Wchodzi w rytm tutoriali i daje mu to satysfakcję. On uczy się jak się uczyć. W moim odczuciu sukcesem jest to, jeśli człowiek z którym pracuję odnajduje radość w uczeniu się, we własnym poszukiwaniu. Istotą tutoringu jest budowanie wyjątkowej relacji z człowiekiem. Jest to coś, co niezwykle pociąga w tym sposobie pracy, przynajmniej mnie. Podczas tutoriali otrzymujemy możliwość poznania drugiej osoby. Oczywiście student również ma możliwość poznania samego siebie. Jestem przekonana, że budowanie głębokiej relacji z drugim człowiekiem, jest dla obu stron wzbogacającym doświadczeniem. Można dotknąć czegoś prawdziwego.
PC: Jak Pani widzi rozwój tutora jako zawodu?
APS: Sądzę, że jest to pewnego rodzaju alternatywa. Nie jest to pomysł na nową drogę dla edukacji, ale na inną drogę, właśnie na alternatywę. Choćby z natury rzeczy: tutoring opiera się na kontakcie indywidualnym i trudno sobie wyobrazić, aby każdy uczeń w Polsce mógł współpracować ze swoim tutorem. Choć byłoby wspaniale, gdyby każdy miał możliwość skorzystania z takiej drogi. Sposób pracy, a przede wszystkim efekty, jakie osiąga się również w Polsce, wskazują kierunek i szanse dla naszej edukacji. Bardzo wierzę w leczniczą moc dawania uwagi i budowania relacji z drugim człowiekiem. Tego niezwykle brakuje w dzisiejszych czasach, we wszystkich obszarach. Być może dlatego tutoring wychowawczy, który pojawia się również w naszym kraju, przynosi dobre efekty. Myślę, że właśnie z tego powodu, że tutoring to sposób pracy z uczniem czy studentem, który poza rozwojem sfery poznawczej oferuje coś wyjątkowego, rozwój osobowy osiągamy poprzez bliski kontakt z drugą osobą. Szczególnego znaczenia nabiera ten styl pracy w obliczu kryzysu rodziny, który można obecnie zaobserwować. Często masowa edukacja nie radzi sobie z oczekiwaniami, jakie stawiają jej uczniowie. Sądzę, że jest spora szansa aby tutoring rozwijał się i kwitł w edukacji. Troszkę pewnie obok, jako alternatywny nurt, ale na pewno znajdzie swoje miejsce w edukacji. Myślę, że już znajduje.
Komentarze (0)