Kultura » Kultura
AAA portret trumienny zlecę – jakie pamiątki po zmarłych?
Zakłady pogrzebowe poza standardowymi usługami związanymi z organizacją pogrzebów coraz częściej wychodzą naprzeciw zapotrzebowaniu na fotograficzne pamiątki po zmarłych zebranych w formę wizualnego wspomnienia. To nie znak nowych czasów, a nawiązanie do polskiej tradycji, sławnej swego czasu w całej Europie.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o wizerunki zmarłych, nasza kultura ma się czym pochwalić. Wykonywanie portretu trumiennego było naszym polskim, szlacheckim i magnackim zwyczajem, a ich zbiory z przeszłości stanowią część ekspozycji wielu muzeów. Obrazy malowano na cynowej blasze, a ich kształt (najczęściej sześciokątny, choć spotkać można tradycyjne prostokątne czy ośmiokątne) dopasowany był do boku trumny. Nie bez powodu.
Zmarły miał uczestniczyć w ceremonii pogrzebowej nie tylko jako denat, ale również niejako z zewnątrz miał obserwować rozwój wypadków. Temu służyły portrety przymocowywane po stronie głowy zmarłego. Zwróćmy uwagę na kierunek wzroku portretowanych - jest wycelowany w patrzącego, a konkretnie w miejsce przed sobą, w miejsce, gdzie rozgrywał się ceremoniał pochówkowy, w szlacheckiej przeszłości również bardzo rozbudowany.
Rozgrywał się na terenie kościoła przystrojonego czarnym adamaszkiem, a jego uczestnikami byli nie tylko przyglądający się pogrzebowi goście, ale i uczestnicy teatru pogrzebowego, bo tak należy rozumieć łaciński termin Theatrum funebris. Wszyscy razem w sformowanym kondukcie zmierzali w stronę kościoła, po czym trumna ze zmarłym stawiana była na szkarłatno wyścielonym katafalku. Kolejnymi jego ozdobami były epitafia, napisy, broń wojskowa wraz z proporcami i herbem rodowym.
Po mszy świętej rozpamiętywano zasługi zmarłego - to czas przemów pogrzebowych, których zwieńczeniem był wjazd do świątyni czarno ubranego rycerza, który zsuwał się ze strzemion i zalegał na posadzce kościoła. To znak, by zostały przełamane kopia i koncerz. Niszczono też herb, jeśli zmarły był ostatnim z rodu. Większość z użytych w czasie ceremonii rekwizytów, o ile przetrwała do naszych czasów, zasiliła militarne sale muzeów i domów pamięci, natomiast śladem typowo pogrzebowym pozostały do dziś portrety trumienne.
W porównaniu do nich współczesne wspomnienia o zmarłych z zebranych zdjęć czy to cyfrowych, czy analogowych, spełniają zupełnie inną funkcję. Są pamiątką po osobie, przywołującą jej obrazy pośród bliskich, podczas spotkań rodzinnych czy wakacyjnych wyjazdów. Tego typu prezentacje, do których ma dostęp tylko najbliższa rodzina, mają miejsce po ceremonii, w zaciszu domowym. Również w przypadku, kiedy konieczny jest międzynarodowy transport zwłok, ceremonia wraz z pamiątką po niej, odbywa się w przycmentarnej kaplicy lub pobliskim kościele.
Nadesłał:
ggraper
|
Komentarze (0)