Motoryzacja » Samochody
Kentucky - drugie miejsce na świecie gdzie powstają Lexusy Część II
Zobacz więcej zdjęć » |
W pierwszej części tekstu przyglądaliśmy się historii stojącej za fabryką, jej organizacji i procesowi budowy konstrukcji auta. W drugiej części zaglądamy do wnętrza powstających w Kentucky Lexusów.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Robert Lofton jest szefem zespołu odpowiadającego za jeden tylko element modelu ES: szew, który przebiega wzdłuż deski rozdzielczej. Ponownie, liczby stojące za tym zadaniem wręcz oszałamiają. Aby zajmować się tworzeniem tego jednego elementu, należy ukończyć trwający cztery tygodnie program treningowy, który obejmuje siedem różnych czynności i tworzenie tysięcy doskonałych szwów. Zanim jednak ktoś zostanie zakwalifikowany do programu treningowego, musi wykonać słynny już test. Przechodzi go każda osoba, która pracuje przy produkcji aut Lexusa i owiany jest już swoistą legendą. Na czym polega? Należy w czasie 90 sekund złożyć orgiami w kształcie głowy kota… nie dominującą ręką.
Tyle wysiłku i pracy wkładanych jest w czysto dekoracyjny element wnętrza auta. Szew nie pełni żadnej funkcji technicznej. To szczegół, który ma cieszyć oko. I takie właśnie doskonałe szczegóły są charakterystyczne dla Lexusa.
Jednym z kolejnych punktów fabryki w Kentucky jest właściwa linia montażowa, na której wszystkie części modelu ES składane są w finalny produkt. Co od razu rzuca się w oczy to spokój, czystość, otwarta przestrzeń, rozproszone LEDowe oświetlenie i wielkie wiatraki pokrywające sufit. Wszystko to razem tworzy „koncept błękitnego nieba”.
Na hali jest niewiele głośniej niż w typowym biurze. Montowane ES posuwają się na elektrycznej linii i pomimo ogromnej złożoności procesu i wielu elementów potrzebnych do budowy, wszystko dookoła jest niezwykle uporządkowane. Nikt nigdy nie widział tu czegoś takiego jak bałagan.
W tym miejscu po raz pierwszy trafimy na robota, który bez kontroli człowieka przenosi ramy aut z malarni na początek linii montażowej. Jak się okazuje, jednym z pierwszych działań w procesie montażu, jest demontaż drzwi. To pomaga zmniejszyć szerokość auta i usuwa główną przeszkodę, która utrudnia pracownikom sprawną pracę przy montażu elementów wnętrza ES.
Każda z osób pracujących przy linii montażowej musi zapamiętać średnio 80 kroków potrzebnych do wykonania ich zadania. Każdy z nich ma na to dokładnie 305 sekund. Dokładnie tyle czasu jest potrzebne, aby zachować płynność produkcji. To kolejny z punktów, który znacząco odróżnia proces powstających w Kentucky Lexusów, od montowanych tam modeli Toyoty. Pracownicy tej drugiej muszą zapamiętać jedynie 25 kroków.
Na samym środku linii montażowej znajduje się strefa, w której pracownicy mogą poprawiać i sprawdzać swoje umiejętności. Służą do tego tzw. stoły sensoryczne. To coś co śmiało można porównać do pokojów gier w biurowcach. Można na nich ćwiczyć umieszczanie logo Lexusa z precyzją do 1,5mm, wyjmować określoną ilość i rodzaje śrub z zakrytego dla wzroku tajemniczego pudełka, czy trenować precyzyjny montaż paneli z zachowaniem wymaganej 1mm szczeliny.
Jednym z ostatnich punktów jest strefa kontroli jakości, gdzie ES 350 przechodzi serię testów, które ostatecznie mają potwierdzić jego gotowość do sprzedaży. Na samym końcu każdy model zmontowany w Kentucky staje obok ES 350, który trafił tam z Japonii. Auta oprócz różnicy w osłonie drzwi są niemal identyczne. Drzwi wydają dokładnie taki sam dźwięk, kiedy są zamykane, wnętrza są identyczne pod względem wielkości i jakości wykończenia. Włącznie z ilością szwów na desce rozdzielczej.
W zasadzie jest jeszcze jedna drobna różnica, ale żeby ją poczuć trzeba faktycznie usiąść w obu modelach. To zapach. Ten japoński ma głęboki drewniany zapach, ten z Kentucky bardziej słodko-kwaśny.
Tylko dzięki precyzji i zaangażowaniu pracowników co 3 do 5 minut nowy ES 350 zjeżdża z linii produkcyjnej. Bez żadnych wad i zawsze z taką samą dbałością o najmniejsze detale.
https://www.youtube.com/watch?v=ye5hJmHC_Z8
Więcej: lexusenthusiast.com
Nadesłał:
AdComms Media & Marketing Group
|
Komentarze (0)