Kultura, sztuka » Kultura
Marek Edelman: "Bóg śpi"
Zobacz więcej zdjęć » |
To zarazem pożegnanie ze zmarłym w 2009 roku ostatnim przywódcą powstania w getcie warszawskim, człowiekiem niezwykłym, wspaniałym i pięknym.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Marek Edelman był człowiekiem wspaniałym, ale rozmówcą trudnym i często aroganckim, o czym przekonali się obaj dziennikarze, do których od czasu do czasu zwraca się per „głupcy” i „stare panny” albo krzyczy, że niczego nie rozumieją. Na zadawane pytania odpowiada niechętnie, z irytacją, zwłaszcza że rozmowa toczy się wokół Dekalogu, a on sam był człowiekiem głęboko niewierzącym, zaś dziesięć przykazań uważał za sztuczny wymysł człowieka. Edelmanowi religia nie była do potrzebna, najważniejsze było życie, wolność i zasada, żeby zawsze być po stronie bitego. I tym się kierował walcząc w getcie, pracując po wojnie jako kardiolog i działając w opozycji antykomunistycznej.
Rozmowę Beresia i Brunetki z Edelmanem uzupełniają teksty przyjaciół i znajomych napisane już po śmierci Edelmana. Joanna Tokarska-Bakir nazywa go, „typowym polskim świętym”, który budził miłość i strach i „bywał czasem potworem, jakim może być tylko człowiek pozbawiony złudzeń”. Konstanty Gebert dodaje, że Marek Edelman wprawdzie nie wierzył w Boga, ale najważniejsze było to, że Bóg wiedział, że się na nim nie zawiedzie. Podobnie, acz nieco inaczej wypowiada się ksiądz Andrzej Luter: „Jestem pewny, że dr Edelman został zbawiony i że teraz już wie: Bóg istnieje. Negując Go, całym życiem Mu służył”.
Wydaną przez Świat Książki książkę-pożegnanie można odczytywać także jako testament Marka Edelmana, choć nie ma pewności, czy on akurat by sobie tego życzył.
SalonKulturalny.pl
Nadesłał:
puella
|
Komentarze (0)