Rozrywka i wypoczynek » Sport
Szaleństwo? Egoizm? Styl życia? Czyli kilka słów o jedzeniu
Od prawie roku odżywiam się według zasad diety PALEO. Co to znaczy? Doktor Google wam pomoże, gdyż w Internecie informacji na ten temat jest od groma. W dużym uproszczeniu jem mięso, warzywa, owoce i nasiona. Proste? Nie, ponieważ lista rzeczy, których nie jem jest dłuższa. Na liście produktów zakazanych znajdziemy nabiał, ziemniaki, rośliny strączkowe, cukier oraz produkty zawierające gluten i soję.
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Żegnajcie pierogi i bułki!
Regularnie nawracam rodzinę, znajomych, narzeczonego do zmiany diety. Przy każdej możliwej okazji (czyt. urodziny, chrzciny, pogrzeby) "truję" o zaletach zmiany nawyków żywieniowych i zaprzyjaźnienia się ze sportem. Przestałam cytować wielkich i mądrych tego świata, teraz namiętnie powtarzam słowa Ewki Chodakowskiej. Nie widziałam w tym nic złego, przecież każdy ma ochotę słuchać moich wywodów o jedzeniu i sukcesach na siłowni. To przecież niezwykle interesujące... Niestety tylko dla mnie.
Szczerze mówiąc nigdy nie zastanawiałam się nad tym czy jestem męcząca. Teraz gdy opisuję swoją historię, dochodzę do wniosku, że to ociera się już o chorobę psychiczną. Ale czemu w ogóle doszłam do takich rozważań?
Sprawa jest bardzo prosta albo taka się wydawała na początku. Organizuję wesele dla 150 osób. Co chcemy robić na weselach? Jeść, pić i dobrze się bawić. Zatrzymajmy się na pierwszej rozrywce czyli jedzeniu. Co ma piernik do wiatraka? Okazuje się, że całkiem sporo. Najlepiej jeśli przedstawię to na swoim przykładzie. Ja jestem jedna, a zasady mojego żywienia są wystarczająco skomplikowane by uprzykrzyć życie mojej rodzinie, pracownikom restauracji czy też odwiedzającym mnie gościom. Jeśli weźmiemy pod lupę grupę liczącą ponad sto osób, to znajdziemy wiele "problemów" podobnych do mnie. Klaudia nie je mięsa, Andrzej ma celiakie, Kasia je tylko ryby, a Magda jest weganką. Do tego dodamy osoby typu "nie jem pomidorów, bo nie lubię" albo "nie pije mleka, bo mi wątroba puchnie". Wiem, że pewnie większość z was powie, że nie da się dogodzić każdemu. Jednak każdy gospodarz tego typu uroczystości chce aby jego goście wspominali jego wesele najlepiej.
Ze statystyk wynika, że 25% dorosłych mężczyzn i 45% dorosłych kobiet stosuje różnego typu diety. Czy to nie szaleństwo? Podobno żyjemy w czasach, w których każdy się spieszy . Logiczne było powstawanie fast food'ów, które (na szczęście lub nieszczęście) odchodzą już do lamusa. Więc dlaczego zamieniamy jedną z najprostszych czynności w coś skomplikowanego? Ok, chcemy być zdrowi, szczupli i piękni. Ale jaka jest tego cena? Czy nie możemy cieszyć się zwyczajnym posiłkiem, nie marudząc przy tym i nie zastanawiając się czy ten w 100% spełnia kryteria naszej diety?
Z każdej strony jesteśmy bombardowani niezliczoną ilością gazet, programów, artykułów dotyczących diety. Żony piłkarzy, gwiazdy fitnessu, kulturyści i matki, które po 4 porodach mają sześciopak na brzuchu. Przy takiej ilości napływających informacji nie jesteśmy w stanie odróżnić tych prawdziwych od tych, które są zwyczajną manipulacją, za którą stoją wielkie koncerny spożywcze. Czy nie zmierzamy do szaleństwa? A może to zwykły egoizm? Pozostawię was z tymi pytaniami. Zastanów się droga czytelniczko/czytelniku czy Twoje dążenie do ideału nie uprzykrza komuś życia i czy przede wszystkim nie przynosi więcej stresu niż pożytku. Żyjesz po to żeby jeść czy jesz po to by żyć? Ja będę żyć w zgodzie ze sobą, ale również z otoczeniem.
Nadesłał:
JuliaKON
|
Komentarze (0)