Rozrywka » Turystyka
Urlop z dużym wyprzedzeniem czy na ostatnią chwilę, czyli jak zaoszczędzić na podróżach?
First minute – płać zimą, jedź latem
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:
Biura podróży wprowadzając nowy katalog na nadchodzący sezon, sprzedają swoje wycieczki w atrakcyjnych cenach. I mają o co walczyć, gdyż średnio 1,7- 2 mln Polaków planuje urlop z tak dużym wyprzedzeniem. – Najczęściej promocja rozpoczyna się w listopadzie-grudniu. Wówczas można wykupić wczasy za kwotę mniejszą nawet o 40 proc. – mówi Marko Brinkmann z internetowego biura podróży Tripsta.pl. – Im bliżej sezonu, tym cena jest wyższa– dodaje.
Dodatkową zaletą takich podróży jest fakt, że pośrednicy często do ofert dołączają bonusy, najchętniej w postaci fakultatywnych wycieczek. Co więcej, atutem jest także ogromny wybór terminów i hoteli. To duże udogodnienie dla turystów, którzy mają specjalne wymagania, np. szukają pensjonatu z atrakcjami dla dzieci lub rodzinnymi pokojami. W pełni sezonu natomiast, wybór już nie jest już aż tak duży.
Decydując się na skorzystanie z takiej opcji, należy zwrócić uwagę na to, czy oferta zawiera gwarancję niezmienności ceny. – To ważne, ponieważ jeśli w umowie nie ma zawartej takiej klauzuli, koszt wycieczki może ulec zmianie – mówi Marko Brinkmann z Tripsta.pl. – O cenie wówczas może zadecydować zmiana kursu walut, wzrost kosztów transportu, podatków, opłat lotniskowych – dodaje. Po tych dopłatach może się okazać, że za taka wycieczka wcale nie kosztuje aż tak mało.
Jak to działa?
Decydując się jesienią na wycieczkę latem klienci przeważnie muszą zapłacić na początku 20-30 proc. całej sumy. Resztę należy z reguły uiścić na 30 dni przed wyjazdem. Takie rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Zaletą jest fakt, że w czasie oczekiwania na wyjazd, można w ciągu kilku miesięcy uzbierać całą sumę i nie wpłacać jednorazowo kwoty. Poza tym, nietrudno dostać w pracy urlop, kiedy pracodawca zostanie o nim poinformowany z tak dużym wyprzedzeniem. Dodatkowo, łatwiej znaleźć kogoś do opieki nad domem na czas nieobecności.
Wadę takiego urlopu z pewnością stanowi fakt, że w ciągu np. 8 miesięcy, kiedy turysta oczekuje na wyjazd, może wydarzyć się coś niespodziewanego, co uniemożliwi podróż. – Dobrze więc sprawdzić, czy taka oferta zawiera ubezpieczenie od rezygnacji – radzi Marko Brinkmann z Tripsta.pl.
Last minute, czyli na ostatnią chwilę
Ci, którzy nie lubią planować urlopu z takim wyprzedzeniem lub tacy, którym został jeszcze niewykorzystany wakacyjny budżet, z pewnością docenią zalety ofert last minute. To wycieczki, na które zostały ostatnie wolne miejsca. Biura podróży, by mieć komplet w samolocie, hotelu czy autokarze wyprzedają wczasy po okazyjnych cenach, w dodatku często w opcji all inclusive. Taka wycieczka jest tańsza, ale pełnowartościowa. Klient ma prawo korzystać z całej palety usług, tak samo jak turysta, który wykupił ofertę wcześniej.
Czasami zdarza się jednak tak, że biura podróży odbierają nabywcom ofert last minute prawo do reklamacji. Takie działanie jest bezprawne i warto o nim poinformować rzecznika Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Trzeba też zwrócić uwagę na to, czy rzeczywiście taka oferta jest w promocyjnej cenie. Często to wabik na klienta, który nazwą ma przyciągnąć zainteresowanie. Wtedy koszt wycieczki „promocyjnej” nie różni się bardzo od tej w standardowej ofercie. – Prawdziwe last minute promuje wyjazd taniej średnio o 20-30 proc., a oferta pojawia się na kilka dni przed wyjazdem – mówi Marko Brinkmann z Tripsta.pl.
Zaletą takich wakacji jest, co oczywiste, cena, ale też spontaniczność. Z drugiej strony jednak w bardzo krótkim czasie trzeba uiścić całą opłatę, zorganizować sobie urlop i dopiąć wszelkie formalności na ostatni guzik.
Nadesłał:
dotpr
|
Komentarze (0)